Radosław Mroczkowski: Lechia lepsza niż Widzew? Gratuluję Maderze oceny

W najbliższą sobotę na stadionie przy alei Piłsudskiego nie grający o nic w obecnym sezonie piłkarze Widzewa Łódź podejmą mających nóż na gardle zawodników Lechii Gdańsk. Trener czerwono-biało-czerwonych zapowiada walkę o pełną pulę przy okazji ironicznie komentując ostatnią wypowiedź swojego byłego podopiecznego - Sebastiana Madery.

Na początku przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec łodzian przedstawił sytuację kadrową swojej drużyny przed sobotnim spotkaniem. - Jesteśmy przed meczem z Lechią w lepszej sytuacji kadrowej niż przed spotkaniem z Cracovią. Niestety przytrafiła się też jedna kontuzja - Sebastian Duda, który podczas jednego z treningów naciągnął mięsień dwugłowy. Na pewno nie będziemy brali go pod uwagę na sobotnie spotkanie. Mamy nadzieję, że jego przerwa w grze nie będzie długa - rozpoczął swoją wypowiedź trener Widzewa, Radosław Mroczkowski. Ponadto... - Ben Dhifallah trenuje inaczej niż wszyscy, on także na pewno nie zagra - dodał.

Do dyspozycji szkoleniowca czerwono-biało-czerwonych powraca Brazylijczyk Dudu. To zaskoczenie, zważywszy na poprzednie medialne doniesienia odnośnie obrońcy Widzewa, który zaczął domagać się spłaty zaległości od klubu. Dudu za swoją twardą postawę miał zostać odesłany do rozgrywek Młodej Ekstraklasy. - Dudu pracował z nami cały tydzień i jest w treningu. Bierzemy go pod uwagę na sobotni mecz, podobnie jak Ben Radhię oraz pozostałych piłkarzy, którzy powracają po kontuzji - skomentował sytuację Brazylijczyka trener łodzian, który przy okazji miał pretensje do mediów za zbyt precyzyjne informowanie o kontuzji swoich podopiecznych.

- Informacje, które podawane są przez media odnośnie kontuzji poszczególnych zawodników to podanie na tacy informacji drużynie przeciwnej pewnych możliwości. Przykład - ostatni mecz z Cracovią, gdzie Panka oberwał po Achillesie, także dzięki temu, że wcześniej podano do wiadomości dokładną informację o jego urazie. Podobna sytuacja z Pinheiro w meczu ze Śląskiem. Jakoś nie widzę tego typu informacji odnośnie innych klubów, a już na pewno nie tak precyzyjnych. To Widzewowi na pewno nie pomaga - powiedział trener Mroczkowski.

Radosław Mroczkowski, trener Widzewa Łódź
Radosław Mroczkowski, trener Widzewa Łódź

Podstawowymi zawodnikami Lechii są m.in. zawodnicy, którzy jeszcze w zeszłej rundzie reprezentowali barwy klubu z alei Piłsudskiego. Mowa o Sebastianie Maderze oraz Piotrze Grzelczaku. Pierwszy z nich stwierdził na łamach Dziennika Bałtyckiego, że gdański klub ma lepszych piłkarzy niż Widzew. Jak na te słowa zareagował szkoleniowiec łódzkiego zespołu? - Gratuluję mu takiej oceny. Niech tak będzie przed meczem, a po końcowym gwizdku to my się wypowiemy - ironizował Mroczkowski.

Zdaniem trenera Widzewa, Lechia nie jest tak silna, jak utrzymuje wypożyczony do Lechii zawodnik. - Wiemy, gdzie Lechia miała problemy, bo po niedługim czasie miejsce w wyjściowym składzie wywalczył sobie Madera. To świadczy o tym, że kłopoty były głównie w defensywie. Podobnie ma się sprawa z Grzelczakiem, który miał być rozwiązaniem problemu w ataku. Czy to się udało? Chyba nie do końca. Jest paru gdańskich piłkarzy, którzy są ciekawi. Osobiście najbardziej cenię sobie Jakuba Wilka, który ma duże umiejętności. Pamiętam go z meczów w reprezentacji i dobrych występów w Lechu. O Traore mogę powiedzieć, że jest to zawodnik, który robi różnicę, jak mu się gra układa. Jest to kluczowy zawodnik, który zdobył 4 bramki. Tyle samo zdobył u nas Przemek Oziębała. Wyraźnego lidera w Lechii nie ma, ale są tacy piłkarze jak Surma i Nowak, którzy są ważni dla tego zespołu. - opisał przeciwnika szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych.

Piłkarze Widzewa w obecnym sezonie grają już tylko o jak najwyższą pozycję w tabeli, aby zdobyć jak najwięcej pieniędzy na zakończenie rozgrywek. Jednak ewentualna sobotnia porażka powoduje, że główny lokalny rywal, ŁKS, praktycznie spada do I ligi. Z tego powodu mecz z Lechią wywołuje gorącą dyskusję wśród fanów klubu z alei Piłsudskiego. - Wiadomo, że takie pytania będą się pojawiały aż do początku meczu. Chcemy wygrać w końcu mecz, bo dawno się tam to nie udało. Patrzymy się przede wszystkim na siebie. Podtekstów będzie bardzo dużo i tego nie unikniemy, ale postaramy się zagrać optymalnie jeśli chodzi o wyjściowy skład - stwierdził trener Mroczkowski.

Komentarze (0)