Ariel Jakubowski: Cieszą trzy punkty, ale...

Wisła Płock bogatsza o trzy punkty wróciła z wyjazdu do stolicy Górnego Śląska. Po końcowym gwizdku sędziego radość ze zwycięstwa mieszała się w ekipie Nafciarzy z niedosytem, w związku z jego rozmiarem.

Wisła Płock nie była faworytem wyjazdowej potyczki z GKS-em Katowice. Walczący o utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy zespół z Mazowsza przełamał stereotypy i wywiózł z Bukowej cenny komplet punktów. - Zależało nam na tym, żeby wygrać to spotkanie i odkuć sobie stracone punty z rundy jesiennej. Cel zrealizowaliśmy, ale połowicznie, bo w bilansie bramkowym jesteśmy o jedno trafienie za GieKSą - zauważa Ariel Jakubowski, obrońca płockiej drużyny.

Nafciarze dzięki zwycięstwu w Katowicach wydostali się ze strefy spadkowej, wyprzedzając lepszym bilansem spotkań Olimpię Grudziądz. - Cały czas musimy mieć się na baczności, bo balansujemy na cienkiej linii. Cieszy to, że w naszej grze pojawia się regularność i systematyczność. Wygraliśmy drugi mecz z rzędu i te punkty pozwalają nam dalej wierzyć, że zdołamy utrzymać I ligę dla Płocka. Czeka nas nerwowa końcówka sezonu, ale wierzę, że uda nam się udowodnić swoją wyższość - przekonuje doświadczony defensor Wisły.

Gracz płockiej jedenastki z dużym uznaniem wypowiada się o grze sobotniego rywala. - GieKSa postawiła nam bardzo trudne warunki. Nie było tak, że to zwycięstwo było dla nas spacerkiem. Rywale też mieli kilka klarownych sytuacji, ale udawało nam się wychodzić cało z opresji. Trochę w tym meczu mieliśmy też szczęścia, ale ono sprzyja lepszym, dlatego cieszymy się, że akurat do nas się uśmiechnęło - kiwa głową Jakubowski.

- Wiedzieliśmy, że mecz w Katowicach będzie dla nas bardzo trudną przeprawą. To niewygodny teren dla każdego zespołu tej ligi i niewielu zdołało w tym sezonie ograć GieKSę przy Bukowej. Nam się to udało i podeszliśmy rywala na jeden punkt. Różnice w tabeli są bardzo niewielkie i musimy każde oczko szanować. Jedno zwycięstwo może nas wybić wysoko, a jedna porażka zepchnąć na dno. Każdy mecz to będzie teraz bitwa, bo zapadają kluczowe rozstrzygnięcia. Ten kto w końcówce będzie słaby, ten spadnie z ligi - przestrzega zawodnik Nafciarzy.

Przed Wisłą domowy pojedynek z pretendującym do walki o awans do T-Mobile Ekstraklasy Zawiszą Bydgoszcz. - Gramy u siebie, a ostatnio w Płocku przegrała Bogdanka. Na pewno nie jesteśmy faworytem tego meczu, ale nam to zupełnie nie przeszkadza. Zawisza przyjedzie do nas z zamiarem zdobycia kompletu punktów i dobicia do czołówki. Dla nas zespoły grające otwarty futbol to najwygodniejsi rywale. Udało nam się z Łęczną i GieKSą, to na pewno z Zawiszą też może się udać. Jesteśmy dobrej myśli, bo nasza gra naprawdę ostatnimi czasy "odpaliła", a długo na to czekaliśmy - puentuje gracz drużyny z Mazowsza.

Komentarze (0)