Łukasz Gikiewicz: Ciężka praca popłaca

Łukasz Gikiewicz przebojem wdarł się do pierwszego składu Śląska Wrocław. Teraz ma on stałe miejsce w wyjściowej jedenastce i za swoje występy jest chwalony. - Fajnie, że mogę odgrywać jakąś znaczącą rolę w tej końcówce sezonu i decydować czy Śląsk będzie mistrzem Polski - mówi napastnik.

Od kilku spotkań w podstawowym składzie Śląska Wrocław występuje Łukasz Gikiewicz. Ten nominalny napastnik miejsce w wyjściowej jedenastce wywalczył sobie wtedy, kiedy drużynie z Wrocławia wyraźnie się nie wiodło. Teraz jednak zespół WKS-u pokonał Jagiellonię, skorzystał z potknięć innych drużyn i jest liderem T-Mobile Ekstraklasy. - Wygraliśmy drugi mecz z rzędu. Na trzy kolejki przed końcem sezonu powiedzieliśmy sobie, że jak wygramy wszystko do końca, to zostaniemy mistrzami Polski. Większość tego planu jest już wykonana. Został nam tylko mecz w Krakowie z Wisłą i musimy w nim zwyciężyć - komentuje Gikiewicz.

Sam Gikiewicz ze swoich ostatnich występów może być zadowolony. Na boisku jest waleczny i sprawia problemy rywalom. - Ciężka praca popłaca. Robiłem wszystko, żeby grać i trener Lenczyk to zauważył, dał mi szansę. Z tego się cieszę. Fajnie, że mogę odgrywać jakąś znaczącą rolę w tej końcówce sezonu i decydować czy Śląsk będzie mistrzem Polski - zaznacza piłkarz.

Przed Śląskiem już tylko mecz w Krakowie z Wisłą. Wrocławianie, jeżeli wygrają, to nie muszą już oglądać się na wyniki na innych stadionach, bowiem trzy punkty zagwarantują im mistrzostwo Polski. - Wygrana z Wisłą daje nam mistrzostwo. Wszystko mamy w swoich nogach. Myślę, że tak podejdziemy do tego meczu, żeby rozstrzygnąć go na własną korzyść. Nie wiem jaką taktykę wymyśli trener, ale niedzielne spotkanie musimy wygrać - podkreśla Łukasz Gikiewicz.

- Znając trenera Probierza, nie ma mowy o meczu przyjaźni. Wisła to nie jest też tylko nazwa. Mają znakomitych zawodników, na pewno się nikt nie położy. Czeka nas ciężkie spotkanie - dodaje.

Łukasz Gikiewicz, napastnik Śląska Wrocław
Łukasz Gikiewicz, napastnik Śląska Wrocław
Źródło artykułu: