Konfrontacja, którą Pogoń oraz Kolejarz rozpoczęły decydujący o awansie miesiąc, należała do tych z serii arcyważnych. Tylko zwycięstwo pozwalało Portowcom zmazać plamę po wpadce z Dolcanem oraz złapać oddech przed finiszem sezonu. Realizacje tego planu musieli uniemożliwić stróżanie, w razie porażki praktycznie odpadający z wyścigu do T-Mobile Ekstraklasy.
Przemysław Cecherz musiał na Pomorzu poradzić sobie bez Krzysztofa Gajtkowskiego, zawodnika mającego patent na strzelanie goli Pogoni. Trener Ryszard Tarasiewicz, który mógł skorzystać z prawie wszystkich ogniw swojego zespołu, ponownie przetasował jedenastkę. Na skrzydło wysłał Mekeila Williamsa, do składu przywrócił Ediego, a wśród rezerwowych posadził Emila Nolla.
Początkowe minuty na mokrej nawierzchni były festiwalem niedokładności. Piłka raz po raz lądowała poza boiskiem, co uniemożliwiało obu stronom złapanie tempa. Także pierwsze uderzenie tego spotkania, autorstwa Adriana Basty było bardziej dziełem przypadku niż składnej akcji. Próbę obrońcy odprowadził wzrokiem Radosław Janukiewicz, podobnie jak jego vis-a-vis w bramce stróżan - Dominik Sobański strzał Adama Frączczaka z 13. minuty.
Wraz z upływem minut kontrolę nad wydarzeniami przejmowali szczecinianie, którzy dłuższymi okresami zamykali gości na własnej połowie. Szanse na zdobycie prowadzenia zmarnowali najpierw Edi, którego strzał z rzutu wolnego został zablokowany, a następnie Takafumi Akahoshi po kontrataku.
Tym większym zaskoczeniem była bramka zdobyta w 25. minucie przez... schowanych za podwójną gardą zawodników Kolejarza. Nieporozumienie Frączczaka i Janukiewicza wykorzystał skutecznym uderzeniem Kamil Nitkiewicz.
Świętowanie trafienia przez podopiecznych trenera Cecherza okazało się zbyt długie. Już w następnej akcji defensywa Kolejarza kompletnie zaspała i pozwoliła bezkarnie wbiec w okolice bramki Akahoshiemu. Japończyk z prezentu skorzystał i strzałem po rękach Sobańskiego doprowadził do remisu.
Pogoń nabrała wiatru w żagle i kompletnie zdominowała okres do gwizdka kończącego pierwszą połowę. Piłkę do bramki Kolejarza omal nie skierowali Ława oraz Edi, lecz kapitanowi zespołu na drodze stanęli stoperzy, a Brazylijczyk nieznacznie chybił ze stałego fragmentu.
Po powrocie z szatni drużyny kontynuowały grę z końcówki pierwszej części. Ustawiony w jedenastu na własnej połowie Kolejarz szukał szans w kontratakach, tymczasem Pogoń prowadziła grę i mozolnie konstruowała akcje. Jedyną różnicą była poprawa w grze obronnej stróżan, którzy przez początkowy kwadrans nie pozwolili Pogoni na praktycznie żaden strzał.
Dopiero w 67. minucie defensywa przyjezdnych popełniła błąd. Niepilnowany w polu karnym Donald Djousse doskoczył do centry z głębi pola i tylko robinsonada Sobańskiego uchroniła Kolejarza przed utratą chronionego wszelkimi siłami korzystnego wyniku. Trener Tarasiewicz chciał dodatkowo pobudzić swoich podopiecznych zmianami, na boisku w 71. minucie pojawili się Vuk Sotirović oraz Robert Kolendowicz.
Po chwili piłkę prawie-meczową mieli jednak piłkarze Kolejarza. Michał Chrapek urwał się lewym skrzydłem, podał do swojego imiennika - Gryźlaka, a ten z pięciu metrów huknął wprost w Janukiewicza. W odpowiedzi Sotirović znalazł sobie trochę miejsca w szesnastce, strzelił szczupakiem celnie, ale zbyt lekko i w zasięgu rąk Sobańskiego.
Szczecinianie nie ustawali w poszukiwaniu decydującego gola, w 81. minucie kapitan zespołu Ława kontynuował grę nawet w momencie, gdy dwóch rywali leżało na boisku. Starania gospodarzy nie przyniosły jednak rezultatu, w przeciwieństwie do ich sobotniego przeciwnika. W 86. minucie Krzysztof Markowski, po kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym, pokonał Janukiewicza i znokautował Portowców. Ci opuszczali murawę przy akompaniamencie gwizdów i bezkompromisowych okrzyków kibiców.
Po meczu powiedzieli:
Trener Kolejarza Stróże Przemysław Cecherz: Jestem szczęśliwy po zwycięstwie na tak trudnym terenie, z tak wymagającym przeciwnikiem. Nie zawsze w futbolu jest tak, że wygrywa zespół lepszy technicznie. Tym razem zatriumfował przeciwnik niewygodny, przy dużym szczęściu i nieskuteczności gospodarzy.
Trener Pogoni Szczecin Ryszard Tarasiewicz: Po dwóch ostatnich meczach powinniśmy mieć na swoim koncie punkty, ale ich nie mamy. Nie powiem jednak, że T-Mobile Ekstraklasa się oddala, ponieważ Pogoń jest w stanie wygrać dwa lub trzy mecze z rzędu i wrócić na premiowane awansem miejsce. Staraliśmy się bronić, atakować... ale przy braku szczęścia nie wyszło.
Pogoń Szczecin - Kolejarz Stróże 1:2 (1:1)
0:1 - Nitkiewicz 25'
1:1 - Akahoshi 28'
1:2 - Markowski 86'
Składy:
Pogoń: Janukiewicz - Rogalski, Radler, Hernani, Williams, Frączczak, Golla, Ława, Akahoshi (71' Kolendowicz), Edi Andradina, Djousse (71' Sotirović).
Kolejarz: Sobański - Basta, Cichy, Markowski, Walęciak (58' Gryźlak), Wolański, Niane, Stefanik, Chrapek (90 +3' Szufryn), Nitkiewicz, Kowalczyk.
Żółte kartki: Chrapek, Markowski, Kolendowicz (Kolejarz) oraz Williams (Pogoń).
Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).
Widzów: 3105