Franciszek Smuda powołania do szerokiej kadry na Euro 2012 ogłosił jeszcze przed zakończeniem sezonu w T-Mobile Ekstraklasie. Ostatnie kolejki należały jednak do Śląska Wrocław. Podopieczni Oresta Lenczyka wygrali trzy ostatnie spotkania, skorzystali z potknięć rywali i zostali mistrzami Polski. Co ciekawe, wśród zawodników powołanych do reprezentacji Polski nie ma ani jednego gracza drużyny z Wrocławia. - Niewiele brakowało do powołania Sebastiana Mili. Nie ma co ukrywać, myślę, że Sebek zdaje sobie sprawę, że jesienią był w lepszej dyspozycji. Niestety trochę przespana przez cały zespół Śląska runda wiosenna oddaliła jego, Sobotę i Celebana od szerokiej kadry - wyjaśnił niedawno Tomasz Frankowski, trener napastników w reprezentacji.
Problem jest jednak taki, że Mila końcówkę sezonu miał doskonałą i w każdym spotkaniu asystował przy bramkach kolegów. To głównie on poprowadził Śląsk do mistrzostwa Polski, a zabrakło dla niego miejsca nawet wśród zawodników rezerwowych. - Rzeczywiście trener nie powołał mistrzów Polski. Mogę za siebie powiedzieć, że nie mam do niego jakiejś zadry. To jest sport i muszę to traktować w innych kategoriach. Szanuję jego decyzję, a także szanuję go jako trenera. Tylko tyle mam do powiedzenia - skomentował kapitan Śląska.
Do gry w reprezentacji Polski aspirował także Przemysław Kaźmierczak, który z Jagiellonią Białystok strzelił dwa gole. Wcześniej w kręgu zainteresowań był również Waldemar Sobota, który w debiucie w biało-czerwonych barwach wpisał się na listę strzelców. - Tak zadecydował trener Smuda. Musimy się z tym pogodzić. Wydaje mi się jednak, że te powołania powinny być ogłoszone po sezonie. Ten tydzień nikogo by nie zbawił i teraz moim zdaniem byłoby to bardziej miarodajne. Każdy w jakiś sposób wierzył w to, że może dostać powołanie, jednak jak wiadomo - mieliśmy wzloty i upadki w tej rundzie. Widocznie nikt na to powołanie nie zasłużył. Jak tak trener zadecydował, to cóż, nic nie możemy zrobić - powiedział skrzydłowy WKS-u.
Nieco ostrzejszy w swojej wypowiedzi był Piotr Celeban, bezsprzecznie najlepszy obrońca mistrzów Polski, a także wspólnie z Johanem Voskampem najlepszy strzelec drużyny. - Każdy trener ma swoją koncepcję, dobiera zawodników według własnego widzimisię. Tak naprawdę jadę teraz do Szczecina świętować z żoną i niedawno narodzonym dzieckiem. Dla mnie to się liczy. To, że nie jestem w kadrze dla mnie jest już obojętne, bo tak naprawdę nigdy nie dostałem szansy. Byłem na dwóch powołaniach, ale były to zgrupowania krajowe, nigdy z tymi najlepszymi nie byłem, więc tak naprawdę nie liczyłem, że zostanę powołany. Można powiedzieć, że mam to gdzieś - stwierdził "Cele" tuż po ostatnim gwizdku sędziego w niedzielnym meczu w Krakowie.