Interwencje Bartosza Fabiniaka oraz Emila Nolla, a następnie słupek stanęły GKS-owi Katowice na drodze do objęcia prowadzenia w Szczecinie. Goście naprawdę mieli czego żałować, ponieważ Pogoń przed przerwą rozkręcała się powoli i złapała rytm dopiero po pół godzinie.
- Znaleźliśmy się w kilku sytuacjach strzeleckich i naprawdę mogliśmy pokusić się o niespodziankę. Nie powiem, że szkoda mi jednego czy drugiego fragmentu, bo szkoda mi całego meczu. W przerwie mobilizowaliśmy się, żeby nadal grać konsekwentnie, jednak stracona bramka pokrzyżowała nam szyki - streścił piłkarz GKS-u Adrian Napierała.
Rosły obrońca miał udział przy wspomnianym trafieniu Adama Frączczaka. Napierała wygrał walkę bark w bark z Vukiem Sotiroviciem, lecz wybił futbolówkę tak nieszczęśliwie na szesnasty metr, że dopadł do niej zawodnik Pogoni i pozostało mu tylko huknąć do siatki. Po golu szczecinianie niepodzielnie zapanowali na boisku i do ostatnich minut nie dopuścili do zagrożenia pod własną bramką.
- Szybko zdobyty gol po przerwie ustawił mecz. Musieliśmy w tym momencie odkryć się i ruszyć w poszukiwaniu wyrównania. Dlatego też gospodarze uzyskali przewagę i stwarzali sobie coraz to kolejne sytuacje strzeleckie. Gdyby dłużej utrzymał się bezbramkowy rezultat, rywale ruszyliby do przodu, bo po prostu musieli wygrać. Nie zwieszamy głów, nadal mamy przed sobą szanse na punkty. Następna konfrontacja już w środę i tym razem musimy zwyciężyć, aby utrzymać się w lidze - komentował Napierała, były zawodnik Pogoni.
- Wiele w Szczecinie nie pograłem, ale bardzo miło wspominam to miasto. Awansowaliśmy wówczas do Ekstraklasy, ale ja przed sezonem musiałem odejść z klubu. Z perspektywy czasu mówi się trudno, życzę i liczę na promocję tego zespołu w tym sezonie - mówił zawodnik GKS-u, który jednak poza życzliwymi życzeniami, nie pokusił się o dokładne przewidzenie przebiegu rywalizacji w czubie tabeli.
- Wróżyć nie będę, od tego są wróżbici - mówił z uśmiechem Napierała. - Pogoń w sobotę kolejny raz pokazała, że jest silnym piłkarsko zespołem. Niezależnie od tego, kto gra w jedenastce, stwarza niebezpieczeństwo. Chociażby w napadzie, gdzie mają klasowego Sotirovicia czy również bramkostrzelnego Djousse. Wszystko zależy od tego, czy wykorzystają swoje możliwości. Pod wodzą trenera Tarasiewicza powinno im się udać - dodał obrońca, który spotkał się z obecnym szkoleniowcem Pogoni w Jagiellonii Białystok.