- Nasz występ w tym spotkaniu można określić jednym słowem. Kompromitacja - przyznaje Adrian Napierała, obrońca katowickiej drużyny. - Zagraliśmy fatalnie. Nic nam się w grze nie układało, a Warta nas punktowała jak chciała. Tak beznadziejnie jeszcze w tym sezonie nie zagraliśmy. Jest nam wstyd i naprawdę jesteśmy załamani. Tym bardziej, że nasza sytuacja w tabeli na nowo stała się bardzo, bardzo trudna - dodaje gracz drużyny z Bukowej.
GKS Katowice zachowuje pięć punktów przewagi nad strefą spadkową, na dwie kolejki przed końcem sezonu. Matematyka mówi zatem, że drużyna Rafała Góraka może w tym sezonie jeszcze z I ligą się pożegnać. - Może powaliła nas presja związana z tym spotkaniem. Wyszliśmy na boisko jakbyśmy byli wyrwani z czasoprzestrzeni. W pierwszej połowie się skompromitowaliśmy pod każdym względem. Potem już nic nie mogliśmy zrobić - kręci głową z niedowierzaniem obrońca śląskiej jedenastki.
Mimo nokautu w postaci trzech bramek straconych przez 23. minuty w katowickim obozie tliła się nadzieja na odwrócenie fatalnego dla siebie wyniku. - Może gdybyśmy do przerwy strzelili na 1:3, to w drugiej połowie udałoby się złapać kontakt i mecz zacząłby się od początku. Trzeba jednak powiedzieć, że Warta zagrała bardzo mądrze i wynik meczu w pełni to odzwierciedla. Wygrał zespół w tym meczu dojrzalszy piłkarsko, choć my wcale nie czujemy się od poznaniaków słabsi - przekonuje Napierała.
Na finiszu sezonu GieKSa zmierzy się na wyjeździe z Piastem Gliwice i Sandecją Nowy Sącz. Ligowy byt katowickiej drużynie zapewnić może tylko zwycięstwo w którymś z tych spotkań. Na potknięcie katowiczan czyhają bowiem Wisła Płock i Polonia Bytom. - Zostały nam dwa mecze do końca sezonu i musimy zrobić wszystko żeby utrzymać I ligę w Katowicach. Nikt z nas nie wyobraża sobie żebyśmy mogli po rundzie, w której notowaliśmy serię pięciu meczów bez porażki i potrafili ogrywać naprawdę silne drużyny spadli do II ligi. Kłopoty organizacyjne klubu to inna sprawa. Sportowo na pewno na tą ligę zasługujemy - podkreśla doświadczony gracz drużyny ze stolicy Górnego Śląska.
Derby w Gliwicach katowicka drużyna rozegra w niedzielę. Czwartek i piątek poświęciła w całości na analizę feralnego występu z Wartą. - Musimy bardzo dokładnie, kratka po kratce to spotkanie przeanalizować. Popełniliśmy w nim mnóstwo błędów, co kosztowało nas taki, a nie inny wynik. Jak się nie weźmiemy w garść, to w kolejnych meczach zbierzemy kolejny łomot, bo nie wypada grać w takim stylu w I lidze. Zawiedliśmy i jesteśmy na siebie wściekli - irytuje się lider GieKSy.
- Piast to faworyt do awansu i nie mamy co liczyć na to, że ten mecz potraktują ulgowo. Wygrywając z nami mogą przypieczętować sobie przepustkę do elity, tym bardziej, że inne zespoły grają nierówno i walka o awans jest naprawdę zacięta. My nie możemy się jednak skupiać na celach Piasta, a patrzeć na to co nas czeka. Dla nas strata punktów w tym meczu może być naprawdę kosztowna, bo będzie oznaczać, że do Nowego Sącza pojedziemy ze stryczkiem założonym na szyję. Nie możemy na to pozwolić i musimy w Gliwicach wygrać, bo to się może skończyć naprawdę dużym nieszczęściem - przestrzega Napierała.