Puchar Narodów Afryki: Egipt lepszy od Angoli

Rywalem Wybrzeża Kości Słoniowej w półfinale Pucharu Narodów Afryki będzie Egipt. Faraonowie wyeliminowali z turnieju Angolę, zwyciężając 2:1. Wszystkie bramki padły w pierwszej połowie. Pierwszego gola Egipcjanie zdobyli po rzucie karnym, z kolei drugi padł po fatalnym błędzie defensywy rywala. Jedyne trafienie dla Angoli zaliczył natomiast Manucho, popisując się pięknym strzałem z dystansu.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Egipcjanie rozpoczęli to spotkanie nieco lepiej, stwarzając kilka groźnych sytuacji pod bramką Lamy i w 23. minucie udało im się objąć prowadzenie. Gol padł po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką Andre. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Hosny Abd Rabou i, nie po raz pierwszy w tegorocznym Pucharze Narodów Afryki, wykazał się olimpijskim spokojem, pakując piłkę do siatki pewnym strzałem.

Z prowadzenia Faraonowie cieszyli się jednak zaledwie trzy minuty, a to za sprawą Manucho, który popisał się niesamowitym strzałem z dystansu. Napastnik Angoli popędził w kierunku pola karnego i zdecydował się uderzać z ok. 25 metrów. Decyzja była trafna, bowiem piłka z ogromną szybkością wpadła tuż pod poprzeczkę. Egipski golkiper, Essam Al Hadary był niezbyt dobrze ustawiony, jednak nawet gdyby stał na linii bramkowej, raczej nie zdołałby zatrzymać futbolówki.

Od momentu wyrównania Czarne Antylopy zaczęły prezentować się znacznie lepiej. Częściej gościły pod polem karnym rywala, egzekwowały również kilka rzutów wolnych. To Egipcjanie jednak uzyskali drugie trafienie, wykorzystując koszmarny błąd Kali'ego, który chcąc przerwać akcję, przeciął powietrze, w efekcie piłka trafiła w klatkę piersiową Amr Zaki'ego i, w zupełnie niekontrolowany przez niego sposób, poleciała w światło bramki, zaskakując bezradnego Lamę.

Do końca pierwszej połowy nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, natomiast druga część spotkania dostarczyła już mniej emocji. Angolańczycy nie potrafili znaleźć sposobu, by sforsować solidnie spisującą się defensywę Egiptu, natomiast Faraonowie spokojnie utrzymywali korzystny wynik, mając nawet kilka okazji do postawienia "kropki nad i". Najlepszej nie wykorzystał Ahmed Hassan, który zdołał przepchnąć jednego z obrońców i oddał mocny strzał z ostrego kąta. Lama obronił z najwyższym trudem.

W ostatnich minutach Czarne Antylopy zaczęły wreszcie atakować, lecz pomimo wielu dośrodkowań w pole karne Al Hadary'ego, nie zdołały oddać żadnego strzału.

Zwycięstwo Egiptu jest jak najbardziej zasłużone. Obrońcy trofeum sprzed dwóch lat zaprezentowali futbol dojrzalszy i przez większą część spotkania nie pozwolili Angolańczykom na zbyt wiele. W półfinale Faraonowie zmierzą się z Wybrzeżem Kości Słoniowej.

Egipt - Angola 2:1 (2:1)
1:0 - Hosny Abd Rabou (k.) 23'
1:1 - Manucho 26'
2:1 - Amr Zaki 38'

Składy:

Egipt: Essam Al Hadary - Shady Mohamed, Hany Said, Wael Gomaa, Sayed Moawad (66' Mohamed Fathallah), Hosny Abd Rabou, Ahmed Fathi, Mohamed Shawky, Amr Zaki (71' Ahmed Hassan), Mohamed Aboutrika (90+2' Ibrahim Said), Emad Motab.

Angola: Lama - Marco Airosa, Kali, Yamba Asha, Rui Manuel Marques, Ze Kalanga (73' Mateus), Andre, Gilberto, Maurito (46' Antonio Mendonca), Flavio (84' Edson), Manucho.

Żółte kartki: Sayed Moawad, Wael Gomaa, Mohamed Aboutrika (Egipt) oraz Andre, Flavio (Angola).

Sędzia: Yuichi Nichimura (Japonia).

Widzów: 5000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×