Nie rozmawiamy o kłopotach, skupiamy się na pracy - wywiad z Ryszardem Kłuskiem, trenerem Floty Świnoujście

Flota rozpoczęła przygotowania, ale wciąż boryka się z kłopotami finansowymi. Trener Ryszard Kłusek zapewnił jednak, że drużyna nie myśli o sprawach pozaboiskowych.

Szymon Mierzyński: Za wami pierwszy letni sparing - z Lechem Poznań. Przegraliście 1:3, ale były też dobre momenty.

Ryszard Kłusek: Myślę, że jak na powrót na murawę po miesięcznej przerwie nie było najgorzej. Szkoda, że nie skończyło się wynikiem 1:2. W ostatniej minucie zdarzył nam się błąd indywidualny i straciliśmy jeszcze jednego gola. Gdyby on nie padł, nasze nastroje byłyby nieco lepsze.

Klub powierzył panu funkcję pierwszego trenera. Czy posiada pan już wszystkie stosowne uprawnienia?

- 6 lipca pojadę do siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej i zwrócę się z prośbą o przedłużenie licencji, która wygasła. Jeśli wszystko potoczy się po mojej myśli, to będę mógł prowadzić zespoły I i II ligi.

Josef Petrik, Krystian Pieczara, Michael N'Cho, Dominik Kisiel, Seung Ki-Yoo - to zawodnicy, których testował pan w sparingu z Lechem. Jak można ocenić ich występ?

- Niestety na tę chwilę większość z nich nie ma żadnych szans, by pozostać w naszej drużynie. Na dalsze treningi zaprosiliśmy tylko Krystiana Pieczarę, resztę pożegnaliśmy.

Jak duże będą zmiany kadrowe we Flocie?

- Pewne roszady są wymuszone kończącymi się umowami. To dotyczy: Tomasza Ostalczyka, Krzysztofa Bodzionego, Marka Opałacza i Damiana Misana. Całą czwórkę chcielibyśmy zatrzymać, ale wszystko zależy od nich.

Czy określili się już co do swojej przyszłości?

- Bodziony i Opałacz skłaniają się ku przedłużeniu kontraktów, zaś Ostalczyk i Misan jeszcze się wahają.

W rundzie wiosennej minionego sezonu Flota miała ogromne problemy, zaliczyła nawet passę piętnastu meczów bez zwycięstwa. Czy zdiagnozował pan już przyczynę tej zapaści?

- Nie chciałbym zbyt szeroko rozwodzić się nad przeszłością. Najważniejsze jest to, że w 31. kolejce nadeszło przełamanie i od tego momentu odnieśliśmy cztery triumfy z rzędu.

Problem leżał w psychice, a może popełniono jakiś błąd w przygotowaniach?

- Ta druga opcja nie wchodzi w rachubę, na pewno nie było żadnej pomyłki. Przyczyn szukałbym raczej w głowach.

Na przestrzeni lat Flota zazwyczaj grała lepiej niż oczekiwano. Czy pana zdaniem jest szansa na podtrzymanie tego trendu?

- Chcielibyśmy być zespołem, który znów będzie sprawiał niespodzianki. W ten sposób możemy cieszyć kibiców, działaczy i całe świnoujskie środowisko piłkarskie. To dla nas bardzo ważne, bo chcemy wypełniać stadion.

W ostatnim czasie pojawiły się plotki o możliwym wycofaniu Floty z rozgrywek. Czy takie rewelacje utrudniają panu pracę z zespołem?

- Jeśli chodzi o mnie, to nigdy nie dotarły do mnie informacje, że moglibyśmy nie przystąpić do gry. To byłby dla nas koniec świata. Mamy świadomość co ukazuje się w mediach, ale wewnątrz drużyny nie rozmawiamy na ten temat. Naszą rolą jest wypracowanie odpowiedniej formy na rywalizację w I lidze. Na tym się skupiamy.

Jakie jest stanowisko władz klubu w tej materii?

- Trzeba pamiętać, że wiele zależy od decyzji radnych. Klub potrzebuje wsparcia finansowego i te decyzje wpłyną na naszą przyszłość.

Przygotowania do nowego sezonu są dopiero w początkowej fazie. Jakie są najbliższe plany Floty?

- Następny sparing rozegramy dopiero 7 lipca. Zmierzymy się wtedy z Kotwicą Kołobrzeg. W międzyczasie będziemy trenować u siebie. Zajęcia są intensywne i odbywają się trzy razy dziennie.

Obserwując mecze w Świnoujściu, można odnieść wrażenie, że zainteresowanie futbolem w tym mieście nieco spadło. Czy zgadza się pan z taką opinią?

- Nie mogę porównać obecnej sytuacji do tego co było kiedyś, bo pracuję we Flocie dopiero od roku. Myślę jednak, że jeśli weźmiemy pod uwagę wielkość Świnoujścia, to frekwencja jest odpowiednia. Kibice, którzy chodzą regularnie na mecze, mocno nas wspierają. Nie możemy narzekać, że tu nie ma klimatu dla futbolu. Flota jest klubem miejskim i to wsparcie jest odczuwalne. Rozwijają się też inne sporty, jak choćby męska siatkówka.

Nie jesteście potentatem finansowym, ale macie jeden duży atut: miasto leży nad morzem i jest chyba atrakcyjnym miejscem pracy dla piłkarzy...

- Nie ukrywam, że stanowi to jakiś handicap. Zresztą ja też przyjechałem do Świnoujścia z dość daleka, bo z południa kraju i czuję się tu bardzo dobrze. Oprócz uprawiania sportu miasto daje możliwość przyjemnego spędzania czasu.

Komentarze (0)