Na Łazienkowskiej krajobraz po kompromitacji

W poniedziałek piłkarze Legii, tradycyjnie odbyli poranny trening na bocznym boisku. Ćwiczyli nieco ponad godzinę, a powodem skróconych zajęć był zaplanowany zaraz po treningu Legionistów, trening kadry Leo Benhakerra.

Piotr Zarzycki
Piotr Zarzycki

Zajęcia rozpoczęły się w podziale na dwie grupy. Zróżnicowane ćwiczenia mieli zawodnicy, którzy w niedzielnym meczu zagrali od pierwszej minuty, oraz pozostała część drużyny. Z drużyną nie trenowali kontuzjowani Bartłomiej Grzelak oraz Dickson Choto. Był za to powracający z testów w De Graafschap Marcin Smoliński. Nie wiadomo czy zostanie do końca rundy w Warszawie, czy działaczom uda się go jeszcze wypożyczyć. W obliczu ogromnej konkurencji w środku pola, na częstą grę w Legii nie ma zbyt dużych szans.

Na twarzach piłkarzy nie można było dostrzec optymizmu. Zdobycie Superpucharu, zwycięstwem w kiepskim stylu z rezerwami Wisły przesłoniło trochę obraz obecnej formy warszawskiej drużyny. Już pierwszy mecz z FK Homel, zremisowany zaledwie 0:0 mógł pokazać, że Legia nie trafiła z formą na opóźniony początek ligi. Późniejsze zwycięstwo, w rewanżu 4:1, można powiedzieć, było obowiązkiem, ponieważ drużyna z Białorusi to bardzo przeciętny przeciwnik i ewentualnej porażki z nimi nikt w Warszawie by nie zniósł.

Prawdziwą formę Legii widać było właśnie w Wodzisławiu. Ktoś mógłby powiedzieć, że to jeden słaby mecz i każdemu może się zdarzyć. Ale należy pamiętać, że Legia słabo zagrała w pierwszej kolejce, zaledwie remisując z Polonią, i po dwóch kolejkach ma dopiero jeden punkt oraz zajmuję trzynastą lokatę w tabeli. Natomiast po porażce z FK Moskwa, jedną nogą jest już poza europejskimi pucharami. We wszystkich tych trzech meczach straciła po dwie bramki, a więc z najlepszej defensywy ubiegłego sezonu pozostało niewiele. Obrazu słabości dopełnia fakt, że najlepszy defensor stołecznej drużyny, Dickson Choto, nie wróci szybko do gry.

Wciąż daleko do ubiegłorocznej formy Rogerowi i Takesure Chinyamie. Nie do końca z nowymi kolegami zgrał się jeszcze Maciej Iwański. Dlatego zbawieniem mogą okazać się sprowadzeni przed sezonem Hiszpanie. Trener Jan Urban przed meczem w Wodzisławiu powiedział, że jeszcze nie są gotowi do gry i raczej zagrają w Młodej Ekstraklasie. W poniedziałkowym, wygranym meczu z "młodą" Odrą zagrali wszyscy trzej, a Mikel Arruabarrena zdobył nawet zwycięską bramkę. A więc być może zacznie grać i strzelać w Ekstraklasie, a Inaki Descarga godnie zastąpi Choto. Jeżeli wszystkie te elementy zadziałają to Legia może jeszcze się włączyć do walki o mistrzostwo, które póki co się oddala.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×