Nauczona doświadczeniem, nie liczę na cuda - rozmowa z Izabellą Łukomską-Pyżalską, prezesem Warty

U progu nowego sezonu prezes Łukomska-Pyżalska nie stawia przed Wartą wielkich celów. Od piłkarzy wymaga tylko ambitnej walki. Sama natomiast skupia się realizacji klubowych planów inwestycyjnych.

Szymon Mierzyński: Jakie nastroje towarzyszą pani tuż przed inauguracją rozgrywek ligowych?

Izabella Łukomska-Pyżalska: Jestem nastawiona optymistycznie, choć nauczona doświadczeniem nie spodziewam się cudów. Wszyscy chyba zauważyli, że nie mówię głośno o celach. Aktualnie skupiam się na przenosinach do "ogródka". Cały czas doprowadzamy go do stanu, w którym będziemy mogli na nim grać. Mam nadzieję, że ten obiekt przyniesie nam szczęście. Warta ma bardzo młody i perspektywiczny zespół. Myślę, że jeśli nie teraz, to w niedalekiej przyszłości da to pozytywne efekty. Liczę na tych młodych chłopaków, że pokażą lwi pazur i dadzą z siebie wszystko. Rok temu mieliśmy zupełnie inną, bardziej doświadczoną drużynę, ale cech wolicjonalnych niestety zabrakło.

Po kilku latach oczekiwania powstały wreszcie rezerwy klubu...

- Mam nadzieję, że ten fakt również wpłynie na wyniki pierwszego zespołu. Może właśnie w IV lidze wyłowimy kogoś, kto potem zaistnieje na zapleczu ekstraklasy.

Jak przebiegały rozmowy z Piotrem Reissem? Obecnie to już temat zamknięty, ale przez całe lato zastanawiano się czy "Reksio" zostanie w Warcie. Tymczasem w ogóle nie udzielano oficjalnych informacji.

- Złożyliśmy Piotrowi ofertę przedłużenia umowy, lecz chyba nie był nią zainteresowany. Nie dostałam żadnej odpowiedzi. Jednak nie robię z tego wielkiego problemu, bo postawiliśmy na odmłodzenie składu. Zależało nam przede wszystkim na pozyskaniu piłkarzy perspektywicznych.

Czy to oznacza, że trener Czesław Owczarek dostanie większy kredyt zaufania niż jego poprzednicy?

- Liczę, że nasza gra będzie wyglądać dobrze i nie zostanę zmuszona do zmian w sztabie szkoleniowym. Nie oczekuję oczywiście kompletu zwycięstw, ale chcę, by Warta demonstrowała ciekawy i widowiskowy futbol.

Inauguracja sezonu, podobnie jak rok temu, nastąpi w Gdyni. Poprzednio wywalczyliście tam remis i przyjęła go pani z umiarkowanym zadowoleniem. Czy teraz byłoby podobnie?

- Myślę, że tak, ale będziemy walczyć o zwycięstwo. Nie może być zresztą inaczej. Zdaję sobie sprawę, że w przekroju całych rozgrywek zdarzą się porażki, bo to jest nieuniknione. Pytanie tylko komu uda się nas pokonać. Nie chcielibyśmy przegrywać z ekipami z dołu tabeli, a w przeszłości miało to miejsce dość często.

Jak pani ocenia potencjał Warty? Czy zespół jest lepszy niż w ubiegłym sezonie?

- Trenerzy przekazali mi, że młodzi gracze przejawiają większą wolę walki. Nie jestem w stanie tego ocenić, bo nie widziałam trzech ostatnich sparingów. Mam jednak nadzieję, że to prawda, która potwierdzi się w meczach ligowych.

Podczas prezentacji drużyny nie po raz pierwszy zasygnalizowała pani, że Warta nie dostaje żadnego wsparcia od władz Poznania. Chyba czuje pani gorycz z tego powodu...

- Powiedziałam prawdę. Fakty są takie, że firmy prywatne, które inwestują w sport, wspomagają także miasto. Tymczasem my borykamy się z różnymi utrudnieniami. Przykład? By wybudować nową trybunę w "ogródku", muszę dostać na to zgodę. Jeszcze jej nie otrzymałam, a czas nagli.

To tylko formalność, czy mogą być jakieś problemy?

- Sądzę, że wszystko skończy się pomyślnie. Zresztą miasto obiecało, że tereny, na których znajduje się stadion, trafią w ręce Warty. Szkoda tylko, że to tak długo trwa.

O jakie grunty dokładnie chodzi?

- To płyta główna, boiska treningowe i giełda kwiatowa, na której chcemy wybudować plac gry ze sztuczną nawierzchnią.

Niedawno na ręce spółki Nowa Wilda złożyła pani ofertę odkupu terenów, na których znajduje się Stadion im. Edmunda Szyca. Czy nadeszła już jakaś odpowiedź?

- Tak. Przedstawiciele spółki poinformowali, iż są gotowi do negocjacji, ale chcą otrzymać pieniądze odpowiadające obecnej cenie rynkowej. Konkretne sumy nie padły, lecz już teraz wiem, że byłyby to zbyt wysokie koszty. Na takich warunkach inwestycja w ogóle mi się nie opłaca.

Wiele wskazuje na to, że miasto nie zmieni miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i Nowa Wilda nie będzie mogła tam nic wybudować. Może wówczas uda się obniżyć cenę...

- Faktem jest, że aktualnie nie ma mowy o postawieniu tam budynków mieszkalnych. Nie wiem jakie będzie ostateczne stanowisko miasta, o to należałoby raczej zapytać radnych.

Ostatnio wypowiadała się pani na temat decyzji Józefa Wojciechowskiego. Wyraziła pani zrozumienie dla jego działań. Czy to oznacza, że kibice Warty też mogą się obawiać wyprowadzenia klubu do innego miasta?

- Tutaj trzeba wyjaśnić pewną nieścisłość. Ja nie poparłam pomysłu sprzedaży Polonii do Katowic. To akurat uważam za mocno dyskusyjne. Wyraziłam jedynie zrozumienie sytuacji, w której znalazł się Józef Wojciechowski. On też nie dostał żadnego wsparcia, a miał przecież duże plany inwestycyjne. W Poznaniu tak jak Warszawie nie stawia się na sport.

Czy to może zniechęcić panią do sponsorowania Warty?

- Dopóki będę dysponować środkami finansowymi, na pewno nie. Zamierzam zrealizować wszystkie zaplanowane inwestycje. Później - gdy teren przy Drodze Dębińskiej trafi w ręce klubu - zaczniemy się przymierzać do budowy stadionu z prawdziwego zdarzenia. Życie pokaże, czy uda nam się to zrobić. Widać chyba, że nie żyjemy z dnia na dzień, myślimy przyszłościowo.

Źródło artykułu: