Pierwszy mecz tej jesieni na stadionie w Stróżach nie był wielkim widowiskiem, ale jego wynik zapewne ucieszył kibiców obecnych na trybunach. - Zwycięstwo na inaugurację u siebie na pewno cieszy, co prawda tą bramką z karnego zgotowaliśmy sobie trochę stresu, ale udało się to dowieźć do końca. To na pewno daje nam sporo powodów do radości, bo gra była dobra, a przede wszystkim punkty zostały w Stróżach - skomentował Maciej Kowalczyk.
Autor obu trafień w pojedynku z Miedzią Legnica, bardzo skromnie odniósł się do swojego wyczynu w tym meczu. - Tak się ułożyło, że dzisiaj ja strzeliłem bramki i nie ukrywam swojego zadowolenia tym faktem. Mam jednak nadzieję, że koledzy z drużyny w następnych spotkaniach również zdobędą dla nas gole i trochę mnie w tym odciążą - wyjaśnił aktualny lider klasyfikacji najlepszych strzelców, mający w dorobku trzy gole. Dokonał tego już w drugiej kolejce, a warto przypomnieć, że poprzedni sezon Kowalczyk zakończył z sześcioma bramkami na koncie. Obecnie zapowiada się na bardziej okazały rezultat.
Spotkanie było pełne walki, sędzia pokazał pięć żółtych kartek i podyktował rzut karny. Napastnik stróżan nie widzi w tym jednak nic nadzwyczajnego. - Przyjechał do nas beniaminek, jakim jest Miedź Legnica i walczyli tutaj o swoje punkty, więc mecz nie był łatwy. Goście chcieli się dobrze zaprezentować, to ich początki w pierwszej lidze, więc motywacji na pewno im nie brakowało w trakcie spotkania. Najważniejsze, że my wykazaliśmy się dobrą skutecznością oraz wygraliśmy ten mecz - wyjaśnił 35-letni zawodnik.
Plany na obecny sezon, w drużynie Kolejarza nie są sprecyzowane. - Właściwie gramy na luzie, o jak największą ilość zwycięstw, a zobaczymy co czas przyniesie. Nie ma presji, czy wyśrubowanych celów tylko po prostu w każdej kolejce mamy zamiar zaprezentować się jak najlepiej. W następnym meczu jedziemy do Brzeska, to już kolejny beniaminek na naszej drodze i znów będziemy chcieli wygrać - zakończył były gracz m.in. Śląska Wrocław oraz Lechii Gdańsk.