Pogoń dzięki zwycięstwu 4:0 z lubinianami uplasuje się w czubie tabeli po pierwszej kolejce T-Mobile Ekstraklasy. Tak efektowne otwarcie sezonu przerosło śmiałe oczekiwania wielu szczecinian, zwłaszcza że drużyna nie imponowała formą przed inauguracją.
- Możliwe, że inni przestali w nas wierzyć, ale jako drużyna wiedzieliśmy na co nas stać i mocno pracowaliśmy na zwycięstwo. Pogoń straciła kilka lat na grę wśród pierwszoligowców, ale w szatni jest wielu graczy z udaną przeszłością w Ekstraklasie. Dlatego nie czuliśmy strachu. W sparingach nie szło, ale po fizycznych treningach w okresie przygotowań byliśmy zmęczeni. Na inaugurację było inaczej - wyjaśnił Edi Andradina.
Wraz z upływem minut przewaga Pogoni uwidaczniała się. Jeszcze w pierwszej połowie KGHM Zagłębie nie dało się stłamsić i przy odrobinie szczęścia mogło wyjść na prowadzenie, jednak po przerwie nie miało wiele do powiedzenia. - Znaliśmy ich mocne strony i skupiliśmy się na ich zneutralizowaniu. Utrzymywaliśmy się przy piłce i wykorzystaliśmy sytuacje podbramkowe, jednak wciąż musimy pracować nad poprawą niektórych elementów. Potrzeba nam spokoju i jeszcze lepszej gry z piłką przy nodze - wskazał pomocnik.
W piątek o Edim znów można było powiedzieć, że niczym wino - im starszy, tym lepszy. Weteran długo rządził i dzielił w ofensywie, otworzył wynik meczu i zaliczył asystę. Trafienie pomocnika spięło w symboliczną klamrę okres odbudowy klubu. To Edi przed ponad pięcioma laty zdobył ostatniego gola dla Pogoni przed spadkiem z Ekstraklasy.
- Przed meczem nie skłamałem i naprawdę czuję się na swoje 38 lat. Mogę grać na takim poziomie dzięki kontaktowi ze sztabem, który umie ze mną pracować. Trenerzy dają mi możliwość powiedzenia: kiedy mogę pracować normalnie, a kiedy trochę inaczej. Między mną i nimi zaistniała dobra komunikacja. Czuję się na siłach przez cały ten ostatni rok kariery grać na takim poziomie jak w piątek - zapewnił.
Trafienie przeciw lubinianom było 42. golem Ediego w Ekstraklasie. - Będę pracował, żeby przed końcem kariery dobić do pięćdziesiątego. Może się uda - zapowiedział. Pierwszą szansą na powiększenie dorobku będzie starcie z Lechią Gdańsk.
- Przed następnym meczem mamy dziesięć dni na przygotowanie, ale to normalne i musimy się przyzwyczaić. Innym razem będą cztery, a jeszcze innym czternaście. Najważniejsze, że ruszyła liga. Cieszę się ze zwycięstwa, ale już musimy zabrać się za odpoczynek i przygotować na bój.