Z okręgówki do ekstraklasy, a ogrywał samego Głowackiego!

Jeszcze wiosną tego roku występował w lidze okręgowej, a więc de facto w szóstej lidze! W sobotę zadebiutował w ekstraklasie i to od razu w pierwszym składzie, a do tego ogrywał samego Głowackiego.

Takiego debiutu życzyłby sobie chyba każdy zawodnik. 23-letni Kamil Adamek jeszcze wiosną tego roku strzelał bramki dla... Drzewiarza Jasienica. Zespół ten występował - uwaga! - w lidze okręgowej, a więc de facto w szóstej klasie rozgrywkowej! Młodego chłopaka wypatrzyli skauci Podbeskidzia, na czele z byłym zawodnikiem tej drużyny Grzegorzem Więzikiem. Piłkarz przed sezonem został wypożyczony do bielskiej drużyny, na początek na pół roku.

Adamek nie czekał długo na swój debiut w T-Mobile Ekstraklasie. Ten nastąpił już w drugiej kolejce sezonu. Przed rozpoczęciem sobotniego meczu z Wisłą Kraków chyba nikt nie spodziewał się, że 23-letni napastnik wystąpi, i to od razu w pierwszej jedenastce. Większość obserwatorów i dziennikarzy obstawiała, iż trener Robert Kasperczyk zdecyduje się na zmianę ustawienia w porównaniu do starcia z Jagiellonią Białystok, tzn. z 4-4-2 na 4-2-3-1. Tymczasem Kasperczyk zaskoczył wszystkich pozostając przy opcji z dwoma napastnikami, w tym debiutantem Adamkiem.

Młody zawodnik zagrał bez kompleksów. Cały czas był "w grze". Nie bał się pojedynków z rosłymi obrońcami, a szczególnie radził sobie z samym Arkadiuszem Głowackim! W 17 minucie spotkania w starciu z doświadczonym obrońcą Wisły wyłuskał piłkę, dograł ją celnie do Roberta Demjana, który chwilę później trafił do siatki krakowian. Oprócz tej sytuacji miał jeszcze inną, po której sam mógł cieszyć się ze strzelonego gola. - Mogłem strzelić bramkę. Trzeba się jednak cieszyć, gramy dalej - skwitował krótko Adamek. Jak zapewnił, podanie do Demjana przy bramce było przemyślane. - Tak, widziałem Roberta, zagrałem mu i padła bramka. Trzeba się cieszyć, że szybko strzeliliśmy gola - podsumował debiutant.

Na młodym napastniku ogromne wrażenie zrobiła Wisła Kraków i zawodnicy, jacy w niej grają. - Największe wrażenie robili na mnie Maor Melikson i Ivica Iliev. Wymieniali krótkie podania między sobą i padła bramka - powiedział.

Szkoleniowiec Podbeskidzia, Robert Kasperczyk pochwalił swojego zawodnika za występ w debiucie. - Kamil grał w pewnej układance taktycznej. Zadań starałem mu się nie narzucać zbyt wiele. Mógł skopiować wyczyn Fabiana Paweli z Białegostoku, bo już na początku miał sytuację stuprocentową. Troszeczkę się pogubił. Ale jak ja mogę ocenić zawodnika, który przyszedł do nas z piątej ligi i zagrał w meczu ekstraklasy przeciwko Wiśle? Zagrał naprawdę zawody, które dla niego są życiowe. Tylko pozytywnie mogę go ocenić - przyznał trener.

Trener Kasperczyk po raz kolejny udowodnił, że nie boi się stawiać na młodych, niedoświadczonych zawodników. W poprzednim sezonie dał zadebiutować młodszemu o trzy lata od Adamka Damianowi Nowakowi. Za tydzień piłkarze Podbeskidzia zagrają na stadionie w Warszawie z Legią. Dla Adamka występ w tym meczu byłby kolejnym wielkim wydarzeniem. - Chciałbym zagrać na pewno. Ale zobaczymy, bo to trener ustala skład - podkreślił Adamek.

Nowy napastnik bielskiej drużyny nie ukrywał, że dostał ogromną szansę od losu. 
- Muszę być zadowolony. Jeszcze trzy miesiące temu grałem w okręgówce, a dzisiaj występuje w podstawowym składzie ekstraklasowego Podbeskidzia, i to przeciwko Wiśle Kraków. Spełniają się marzenia. Zobaczymy co będzie dalej. Myślę, że z każdym spotkaniem będzie lepiej. Chcę w przyszłości jak najwięcej bramek strzelić - podsumował Adamek.

Źródło artykułu: