Tak dobrego meczu, jak ten, przeciwko Sandecja Nowy Sącz, Polonia Bytom w tym sezonie jeszcze nie zagrała. Chwilowe rozluźnienie i błąd w kryciu w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry pozbawiły jednak śląski zespół w pełni zasłużonego punktu. - Ciężko po takim meczu z czegokolwiek się cieszyć. Pierwsza połowa pokazała, że na pewno potrafimy grać w piłkę, ale co z tego, jak po raz kolejny schodzimy z boiska pokonani - bezradnie rozkłada ręce Kamil Białkowski, pomocnik niebiesko-czerwonych.
Przy Olimpijskiej pojawiło się jednak światełko w tunelu. Złożony naprędce z juniorów i graczy drużyny rezerw skład z każdej kolejnej porażki wyciągał konstruktywne wnioski, w konsekwencji czego w meczu z Sandecją był o krok od premierowego oczka. - Duch tego zespołu na pewno nie umiera. Widać, że potrafimy się uczyć i mamy świadomość, że tak długo, dopóki dopisują siły, jesteśmy w stanie powalczyć z każdym w tej lidze. Niestety brakuje jeszcze doświadczenia, ale pod tym względem także robimy postępy - przekonuje gracz bytomskiej drużyny.
Cztery mecze rozegrane w ciągu dwóch tygodni mocno dały się Polonii we znaki. - Kondycyjnie jesteśmy przygotowani optymalnie, ale mamy w składzie kilku chłopaków nieprzystosowanych do gry w takim tempie przez całe spotkanie. Niektórzy z nich dopiero wchodzą do zawodowej piłki i muszą teraz wykonać wielki skok, by z juniora stać się podstawowym zawodnikiem drużyny grającej na boiskach I ligi. Mamy bardzo wąską kadrę i ostatnie cztery mecze naprawdę dały nam w kość. Spuchliśmy w końcówce i musieliśmy się głęboko bronić, a to nie było nam na rękę - przyznaje "Biały".
W Bytomiu brakuje także napastnika z prawdziwego zdarzenia, który umiałby wykorzystać dobre zagrania z linii pomocy. - Nie umiemy wykańczać piłek z przodu tak, jakbyśmy sobie tego życzyli i w konsekwencji musimy wracać do defensywy, bo rywale często wychodzą z szybkim kontratakiem. Gdybyśmy byli skuteczniejsi w ofensywie, to na pewno nie mielibyśmy dziś na koncie czterech porażek, bo umieliśmy dochodzić do sytuacji, których potem nie wykorzystywaliśmy, narażając się na kontry - zauważa zawodnik drużyny z Olimpijskiej.
Nadzieja w sukces na zakończenie sezonu jest jednak w Polonii wciąż żywa. - Wychodzimy na każdy mecz nabuzowani, z wiarą w sukces. Wiadomo, że kiedy przegrywa się cztery mecze z rzędu, to łatwo nie jest i trzeba potem się dodatkowo motywować, ale my dalej wierzymy. Musimy szybko się nauczyć, że jeżeli w piłce brakuje konsekwencji, to zazwyczaj przegrywa się mecz. Futbol jest grą błędów i wygrywa ten zespół, który potrafi lepiej zaprezentować się taktycznie, wykorzystując przy tym błędy rywala. Nam na razie brakuje tego drugiego - puentuje uzdolniony gracz śląskiej drużyny.