Kapitan Widzewa: Mieliśmy sporo szczęścia

Piłkarze Widzewa Łódź, po 3. kolejkach T-Mobile Ekstraklasy, mogą pochwalić się kompletem punktów. W sobotę łodzianie pokonali przed własną publicznością PGE GKS Bełchatów 1:0 (1:0).

- W pierwszej połowie byliśmy lepsi od rywala, co udokumentowaliśmy zdobytą bramką. Natomiast w drugiej odsłonie spotkania, a szczególnie przez ostatnie 15-20 minut, musieliśmy się bronić przed atakami rywali. Było to niezwykle ciężkie spotkanie. Ale jego trud wynagradza wygrana i kolejny trzy punkty na naszym koncie. Po raz trzeci w tym sezonie cała pula punktów pozostała na Widzewie - powiedział po meczu z PGE GKS Bełchatów Maciej Mielcarz, kapitan czerwono-biało-czerwonych.

Maciej Mielcarz po raz drugi w tym sezonie nie dał się pokonać rywalom
Maciej Mielcarz po raz drugi w tym sezonie nie dał się pokonać rywalom

W pierwszych dwóch kolejkach, gdy łodzianie rozgrywali mecze ze Śląskiem Wrocław i Ruchem Chorzów, widzewiacy źle rozpoczynali spotkania i pierwsze połowy w ich wykonaniu nie były najlepsze. Dużo lepiej spisywali się w drugich odsłonach pojedynków, w których byli zdecydowanie lepsi od rywali. Inaczej było w spotkaniu z bełchatowską ekipą, kiedy pierwsza część pojedynku była zdecydowanie lepsza od drugiej. - Muszę się z tym zgodzić. Wiedzieliśmy o tym, że ze Śląskiem Wrocław i Ruchem Chorzów, mieliśmy słabe pierwsze połówki. Dlatego założyliśmy sobie, że w ten mecz chcemy wejść zdecydowanie lepiej. To się nam udało. Jednak już druga połowa była słabsza, bo zespół z Bełchatowa chciał gonić wynik. Ale udało nam się rozstrzygnąć konfrontację na naszą stronę - przyznał.

Czerwono-biało-czerwoni mogą mówić, że w tym spotkaniu czuwała nad nimi Boża opatrzność. "Brunatni" stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji, jak choćby strzał Miroslava Bożoka, który trafił w słupek bramki strzeżonej przez "Małego". - Na pewno mieliśmy sporo szczęścia w tym spotkaniu. Ale w pewnym sensie trzeba na nie zapracować i my na nie zasłużyliśmy - stwierdził.

Jednym z najsłabszych graczy Widzewa w tym spotkaniu był Thomas Phibel, który w drugiej połowie popełnił sporo błędów. Jego złe wybycia nie raz trafiały pod nogi rywala, który nie potrafił skorzystać z prezentów od "Balotellego". - Nie było najgorzej. Thomas Phibel jest nowym graczem w tym otoczeniu. Także spokojnie. Poczekajmy z ocenami jego występów. Z czasem stanie się on pewnym punktem naszego składu - zakończył.

Źródło artykułu: