Na sześć oficjalnych spotkań w sezonie 2012/2013 Cracovia dopiero dwa rozegrała na stadionie przy ul. Kałuży 1 i oba miały podobny scenariusz. Zarówno ze Stomilem Olsztyn, jak i Arką Gdynia krakowianie mieli ogromną przewagę, ale zwycięstwa 1:0 zapewnili sobie dopiero w ostatnich minutach tych meczów.
- Gra na własnym stadionie zobowiązuje i tu nie chodzi tylko o punkty, ale też o to, że gramy przed taką publiką, która przychodzi na nasze mecze z dużymi nadziejami: chcą zwycięstw i fajnej gry drużyny - mówi trener Wojciech Stawowy i dodaje: - Te mecze, które graliśy u siebie ostatnio, były emocjonujące i przyznam, że być może to jest fajne, ale ja już nie chciałbym takich horrorów, że w ostatnich minutach strzelamy zwycięskie bramki. Chciałbym, żebyśmy odnieśli przekonujące zwycięstwo.
Sobotnie spotkanie z Łódzkim Klubem Sportowym będzie dla Cracovii okazją do szybkiej rehabilitacji po niedzielnej porażce z Dolcanem Ząbki 1:3. - Cieszę się, że przed meczem z ŁKS-em mieliśmy trochę więcej czasu na przygotowania niż ostatnio, bo mogliśmy szlifować taktykę, a ten zespół jest cały czas w budowie i nabiera nowych nawyków, na których szlifowanie grając przez dwa tygodnie co trzy dni, nie było czasu - tłumaczy Stawowy.
Porażka w Ząbkach była dla Pasów pierwszą w meczu o stawkę pod wodzą Stawowego. Jak szkoleniowiec ocenia reakcję swoich podopiecznych na przegraną? - Spodobało mi się to, że zawodnicy chcieli znać przyczyny tej porażki, że nie przeszli obok meczu obojętnie na zasadzie: "nic się nie stało, gramy dalej". Cieszy mnie, że chcieli to wszystko przeanalizować. To są pracowici i sumienni chłopcy. Dla mnie ta sfera mentalna jest bardzo ważna. Ich reakcja była właściwa.