Reprezentacja Polski w swoim pierwszym meczu w eliminacjach do mistrzostw świata, które w 2014 roku odbędą się w Brazylii, zremisowała 2:2 z Czarnogórą. We wtorek biało-czerwoni rozegrają pierwsze spotkanie w tych eliminacjach na polskiej ziemi. Pojedynek, który odbędzie się we Wrocławiu, nie budzi jednak zbytniego zainteresowania. W poniedziałek po południu u nabywców znalazło zaledwie 15 tysięcy wejściówek. Przypomnijmy tylko, że na nowym Stadionie Miejskim we Wrocławiu na trybunach może zasiąść ponad 40 tysięcy kibiców. - Robimy wszystko co w naszej mocy, aby ludzi zachęcić do przyjścia na mecz. Spotkanie w Podgoricy moim zdaniem było dobrą reklamą, bo działo się tyle, co czasami nie zdarza się w kilku meczach. Jeśli potwierdzimy nasza dobrą dyspozycję, to sądzę, że przekonamy jeszcze większą liczbę kibiców do nas - mówi Waldemar Fornalik, opiekun biało-czerwonych.
Mecz będzie można obejrzeć w telewizji, ale tylko za pośrednictwem systemu per-pay-view. Za możliwość oglądania zawodników reprezentacji Polski trzeba zapłacić 20 zł.
Sam selekcjoner kadry narzeka też na brak czasu do pracy z zawodnikami. Nie jest mu łatwo wybrać piłkarzy, którzy we wtorek zagrają w podstawowym składzie. - Na pewno mecz jest bardzo istotny jeżeli chodzi o dobór składu, ale też patrzymy na to spotkanie pod kątem tego z jakim przeciwnikiem zagramy. Trudno dokonać selekcji na podstawie dwóch, trzech dni po meczu z Czarnogórą. Będą decydowały charakterystyki zawodników - wyjaśnił szkoleniowiec.
Przyznał on także, że nie ma zamiaru tłumaczyć się z tego, kto "rządzi" w kadrze narodowej. - Nie będę tłumaczył kto rządzi drużyną jeżeli większość opinii jest zbieżnych. Jedna czy dwie osoby próbują znaleźć problem. Ja takiego problemu nie mam. My jesteśmy drużyną. To reprezentacja Polski. Ja jestem jej trenem i podejmuje suwerenne decyzje. Jeśli ktoś z jakiegoś gestu potrafi napisać pół strony, to ma fantazję - skomentował Waldemar Fornalik.