Jagiellonia Białystok wciąż bez porażki

Remis z Konwiktorskiej wywieźli piłkarze Jagiellonii Białystok. Podopieczni Tomasza Hajty spisali się przeciętnie, rywalom pokonać się jednak nie dali.

Białostoczanie jechali na Konwiktorską w dobrych nastrojach, trzy wcześniejsze ligowe występy zespół okrasił bowiem zdobyciem pięciu oczek. Faworytem spotkania wydawali się być jednak gospodarze, a przebieg meczu potwierdził przewidywania, bo podopieczni Hajty na niezłym poziomie grali tylko w pierwszej części gry i punkt zawdzięczają zarówno nieskuteczności rywali, jak i miernej postawie sędziego Roberta Małka.

Szkoleniowiec Jagiellonii z postawy swojej drużyny jest jednak zadowolony. - Pokazaliśmy, że jeśli naprawdę mądrze poukłada się grę i powoli buduje się ataki, to można z taką drużyną jak Polonia Warszawa prowadzić na wyjeździe wyrównany pojedynek - nie ma wątpliwości Hajto. - Ja bym zawsze chciał, żeby wszyscy już przed meczem rozdawali punkty i spisywali nas na wysoką porażkę, jak tutaj w Warszawie - dodaje z przekąsem były reprezentant Polski.

Zdaniem Hajty jego podopieczni pokazali przy Konwiktorskiej charakter. - Ciężko nam się gra, bo mamy w zespole dużo kontuzji, jeśli chodzi o zawodników defensywnych. Nie było to łatwe spotkanie, było sporo walki. Szkoda, bo mogliśmy się pokusić, by zaraz po strzelonej bramce strzelić drugą na 2:0. Ja przed sezonem mówiłem, że Polonia to naprawdę solidny zespół jak na nasze warunki ligowe. Ma wielu dobrych zawodników, szeroką kadrę i możliwości trenerskie są tu naprawdę duże - nie kryje trener białostoczan.

Jedynego gola Jagiellonia straciła w stolicy po rzucie wolnym wykonywanym przed Tomasza Brzyskiego. Hajtę zabolało to tym bardziej, że przed meczem właśnie na ten element uczulał swoich podopiecznych. - Powiedziałem moim zawodnikom, że bramkę na pewno strzelimy, ale trzeba uważać na stałe fragmenty gry Brzyskiego, bo naprawdę rewelacyjnie je wykonuje. Przytrafił nam się taki faul, po którym strzelił bramkę, gdy byliśmy bliscy żeby dowieźć to 1:0 do końca spotkania. To na pewno boli - przyznaje 40-letni szkoleniowiec.

Gol dla jego zespołu padł z kolei po fantastycznie wyprowadzonej kontrze, w trakcie której najpierw Nika Dżalamidze obsłużył świetnym prostopadłym podaniem Rafała Grzyba, a ten wyłożył piłkę przed pustą bramkę Tomaszowi Frankowskiego. - Cała akcja to była truskawka na torcie - nie kryje radości Hajto, odnoszą się także do tego, że wynik meczu przy Konwiktorskiej otworzył zawodnik, który z racji dla wielu kolegów z zespołu mógłby być ojcem. - To, że bramki strzelają starsi świadczy o tym, że dobrze się prowadzą i trzeba się z tego cieszyć - podkreśla.

Przy Konwiktorskiej w barwach białostockiej jedenastki zadebiutował Euzebiusz Smolarek. Hajto w rozmowie z dziennikarzami przyznaje, iż liczył na to, że były gracz Czarnych Koszul bramkową zdobyczą zdoła się odgryźć swojemu poprzedniemu klubowi. - Takie rzeczy się w piłce zdarzają - mówi. - To był pierwszy występ Ebiego i wierzę, że wróci do dobrej dyspozycji. Zawsze umiał strzelać bramki, tego się nie zapomina. To jest jak jazda na rowerze - podsumowuje trener Jagiellonii.

Jagiellonia w tym sezonie pod wodzą Hajty jeszcze nie przegrała
Jagiellonia w tym sezonie pod wodzą Hajty jeszcze nie przegrała
Źródło artykułu: