Michał Probierz: Wielu widzi we mnie trupa
- Moja krakowska droga jest na razie wyboista, ale wierzę, że ona będzie dobrą drogą - mówi trener Wisły Kraków Michał Probierz, dając do zrozumienia, że nie obawia się zwolnienia z Białej Gwiazdy.
Maciej Kmita
W sobotę w ramach 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Wisła podejmie przy Reymonta 22 Lechie Gdańsk. Pod Wawelem mówi się, że dla trenera Probierza to mecz ostatniej szansy i jeśli jego zespół nie sięgnie po zwycięstwo, on pożegna się z pracą w Wiśle.
- Wielu widzi we mnie już trupa. Wszyscy po kolei mnie zwalniają. Ja do tego podchodzę spokojnie i pracuję. Życie jest takie, że tylko w trudnych momentach pokazuje się charakter - ripostuje opiekun krakowian. - Ja jestem człowiekiem, który się nie poddaje i analizuję pewne fakty, które mają miejsce w klubie. Panom dziennikarzom też proponuję przejrzeć sprawy, o których rozmawialiśmy, bo najprościej określać Wisłę w takich kategoriach. Po pierwsze: ciągle rozmawialiśmy w poprzednim sezonie o tym, że czas zmienić średnich obcokrajowców, którzy tu są, więc wprowadzamy młodzież. To musi mieć etap przejściowy. Wszyscy po kolei krytykują prezesa Cupiała, prezesa Pilcha, wiceprezesa Bednarza, ale coś kosztem czegoś. Nie da się wszystkiego zmienić, nie mamy tutaj ropy. Apeluję do wszystkich ludzi kibicującyh Wiśle, żeby zeszli na ziemię i zrozumieli, że wprowadzenie tej młodzieży to jest plan dłuższy. A to, że to jest słusza droga, przekonuje mnie o tym jedna prosta rzecz: kiedy idę ulicą, ludzie zaczepiają mnie i mówią: "panie trenerze, żeby tylko pan nie zmienił kierunku i się nie wystraszył". Ja jestem typem, który nie boi się niczego poza śmiercią swoją i bliskich.