Ile jeszcze kredytu zaufania dla Kasperczyka?
Szkoleniowiec Podbeskidzia Robert Kasperczyk ma mocną pozycję w klubie. Na razie nikt nie wyobraża sobie bielskiej drużyny bez niego w roli trenera. Fakty są jednak bolesne.
Z całą pewnością można powiedzieć, że to właśnie Robert Kasperczyk jest autorem największego sukcesu Podbeskidzia Bielsko-Biała w historii tego klubu. To za jego sprawą przeciętna w kilku sezonach z rzędu drużyna najpierw będąc w trudnej sytuacji utrzymała się w I lidze, a następnie awansowała w 2011 roku do T-Mobile Ekstraklasy. Mało znany trener stworzył ofensywnie grający zespół i z miejsca stał się ulubieńcem bielskich kibiców i... działaczy. Choć w Podbeskidziu zmieniały się na przestrzeni ostatnich lat zarządy, w tym prezesi klubu, to pozycja i posada Kasperczyka były niepodważalne.
W pierwszym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce Podbeskidzie wykonało założony plan - utrzymało się w ekstraklasie, i to już na siedem kolejek przed końcem ligi. Szczególnie środkową część sezonu podopieczni Kasperczyka mieli bardzo udaną. Drużyna w pewnym momencie zajmowała piąte miejsce w lidze, a co niektórzy hurraoptymiści pobrzękiwali o awansie do europejskich pucharów. Jednak końcówka rozgrywek rozwiała wszelkie wątpliwości. Górale przegrywali - a co najwyżej remisowali - w kolejnych spotkaniach i ostatecznie zakończyli sezon na dwunastej lokacie.
Czy zatem trener Kasperczyk ma powody, aby obawiać się o swoją przyszłość w Podbeskidziu? Zdecydowanie nie, bowiem wciąż działacze, zawodnicy, a co chyba najważniejsze kibice darzą go ogromnym zaufaniem. W tej chwili jest najdłużej pracującym w jednym klubie trenerem w ekstraklasie - nie licząc Adama Nawałki, który ma krótszy staż w samym Górniku Zabrze, ale już dwa pełne sezony z rzędu z zabrzanami w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Fakty dla Kasperczyka są jednak nieubłagane - drużyna Podbeskidzia na trzynaście ostatnich pojedynków przegrała 9, a zremisowała 4. W Bielsku-Białej wciąż czekają na upragnione zwycięstwo zespołu, którego trener 15 marca 2012 roku podpisał nowy, dwuletni kontrakt z Podbeskidziem z możliwością jego przedłużenia. Miało to miejsce na dziewięć dni przed wygraną w lidze z Lechią Gdańsk, jak się później okazało - ostatnią...