Piątkowe spotkanie lepiej rozpoczęli łodzianie. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego długo utrzymywali się przy piłce w środkowej części boiska i mieli optyczną przewagę, jeden błąd sprawiły jednak, że prowadzenie objęli rywale. Akcję Polonistów wyprowadził Dieme Yahiya, podaniem na skrzydło Dorde Cotrę uruchomił Paweł Wszołek, a cały atak płaskim strzałem w długi róg zwieńczył Łukasz Teodorczyk.
- Ta pierwsza bramka ustawiła mecz. Poloniści mogli się cofnąć i grać z kontry, dzięki czemu było im łatwiej stwarzać kolejne sytuacje - nie kryje Mielcarz. Dzięki szybkiemu objęciu prowadzenia gospodarze mogli przyjąć swój ulubiony styl gry, oparty na długich podaniach i szybkim wyprowadzaniu piłki. Efekt przynosiło to kilkukrotnie. Bramki padły jeszcze dwie, choć Poloniści mogli ich zdobyć jeszcze więcej.
Co zadecydowało o losach meczu? - Stworzyliśmy za mało stuprocentowych sytuacji - wyjaśnia Mielcarz. Doświadczony golkiper podkreśla ponadto, że tak naprawdę przeciwnik niczym Widzewa nie zaskoczył. - Spodziewaliśmy się, że rywale tak zagrają. My początek mieliśmy w miarę udany, stracona bramka sprawiła jednak, że musieliśmy gonić wynik i zmienić styl gry. Polonia nas nie zaskoczyła, ale wygrała zasłużenie.
Widzew przegrał swój pierwszy ligowy mecz w tym sezonie, przynajmniej do zakończenia spotkania Zagłębia z Legią wciąż będzie jednak przewodził ligowej tabeli. Warto podkreślić, że po pięciu seriach gier łodzianie dysponowali najskuteczniejszą - obok Lecha - defensywą w całej T-Mobile Ekstraklasie. Przy Konwiktorskiej w ciągu dziewięćdziesięciu minut stracili jednak więcej goli, aniżeli we wszystkich poprzednich meczach razem wziętych.
Delikatny wpływ na postawę łodzian w mecz z Polonią mógł mieć niekorzystny układ terminarza. Czarne Koszule na przygotowanie się do starcia z Widzewem miały siedem dni, podczas gdy zespół Mroczkowskiego poprzedni ligowy mecz grał w poniedziałek. Zdaniem Mielcarza nie może to być jednak dla łodzian żadnym wytłumaczeniem. - Po to jest okres przygotowawczy, żebyśmy byli nie mieli w takich sytuacjach żadnego problemu - ucina golkiper Widzewa.
Lech ma szansę usiąść na fotel lidera. :D