Piotr Stokowiec: Nie będę oglądał Warszawy z lotu ptaka

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Polonia Warszawa po emocjonującym spotkaniu pokonała przy Konwiktorskiej lidera T-Mobile Ekstraklasy. Zadowolenia z przebiegu meczu nie krył trener, Piotr Stokowiec.

Czarne Koszule zwyciężyły po meczu zaciętym i ładnym dla oka. - Zawodnicy stanęli na wysokości zadania. Dużo było gry taktycznej i fizyczności, nie zabrakło sytuacji - podsumowuje szkoleniowiec Czarnych Koszul. Jego zespół prowadzenie objął w pierwszej części gry, gdy na listę strzelców wpisał się Łukasz Teodorczyk. Po przerwie wynik podwyższył Paweł Wszołek, a na bramkę kontaktową Łukasza Brozia błyskawicznie odpowiedział rezerwowy Daniel Gołębiewski.

W trakcie meczu z Widzewem kibice cieszyć oczy mogli nie tylko widniejącym na tablicy świetlnej wynikiem, ale także stylem gry obu ekip. - Chcemy ściągnąć ludzi na stadion i sprawić im przyjemność, żeby nie stracili wieczoru - nie kryje Stokowiec. Szkoleniowiec Czarnych Koszul od dawna konsekwentnie powtarza, że punkty to nie wszystko, bo ważny jest także sposób, w jakim odnosi się zwycięstwa.

Poloniści grają tej jesieni futbol dobry i efektowny
Poloniści grają tej jesieni futbol dobry i efektowny

- Mecz był otwarty, szybki i ładny dla oka. Widzew miał swoje momenty, w których jego przewaga w środku pola dawała o sobie znać. Widzieliśmy jednak, co w naszej grze funkcjonowało źle, a co dobrze i pokłosiem tego były zmiany. Fajnie, jak się z nimi trafia i zawodnicy, którzy wchodzą na boisko, wnoszą coś do gry zespołu. Po takim spotkaniu, jak to z Widzewem, nie mamy prawa narzekać - mówi Stokowiec.

Jednym z elementów, która zadecydowały o sukcesie Czarnych Koszul, była boiskowa agresja. Poloniści grali ostro i nie odpuszczali żadnej piłki, a w walce z przeciwnikami brylował przede wszystkim Teodorczyk. - Według najnowszych badań najczęściej faulującym zawodnikiem jest napastnik. Tak właśnie wyobrażam sobie moją drużyną. Agresja to jest coś, co ma się na "dzień dobry", od tego się zaczyna i tego nie muszę zawodników uczyć - podkreśla szkoleniowiec Czarnych Koszul.

- Agresja to jest coś, co ma się na "dzień dobry" - mówi Stokowiec
- Agresja to jest coś, co ma się na "dzień dobry" - mówi Stokowiec

Stokowiec zwraca także uwagę na to, że trudny okres przygotowawczy sprawił, iż jego zawodnicy są na różnym etapie przygotowania fizycznego. - Jeden zawodnik gra tyle, ile może, a potem wchodzi następny. Tak było z Gołębiewskim, który pojawił się na boisku w trudnym momencie i zrobił mecz. Brawa należą się jednak całej drużynie. Paru z tych zawodników przed sezonem nie miało nawet jednego meczu kontrolnego i oni mogą być jak sinusoida, raz grać lepiej, a raz gorzej, fizyczności nie oszukają.

Piątkowe zwycięstwo było dla Polonistów pierwszym, jakie odnieśli tej jesieni na własnym boisku. Dzięki zdobyciu trzech oczek w ligowej tabeli przesunęli się w górę i do Widzewa tracą już tylko dwa punkty. - Nie zachłyśniemy się z tym i nie będę oglądał oglądał Warszawy z lotu ptaka, zwłaszcza że po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z rywalem, który delikatnie przeważał nad nami fizycznie i wiemy, ile pracy nas jeszcze czeka - podsumowuje Stokowiec. Za tydzień jego zespół zagra na wyjeździe ze Śląskiem i w przypadku zwycięstwa wskoczy na ligowe podium.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
Braska
30.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Stokowiec robi w Polonii bardzo dobra robote i powiem szczerze, ze jestem na plus zaskoczony. Choc z drugiej strony tak chyba juz jest, ze jak w klubie sie wszystko wali na leb to o te dobre w Czytaj całość