Przemysław Kaźmierczak: Ta porażka bardzo boli

Śląsk Wrocław bez punktów i z bagażem czterech bramek wyjeżdżał z Zabrza po meczu z Górnikiem. Po niezłej pierwszej połowie w drugiej części spotkania mistrz Polski dał się zdominować rywalowi.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Ostatni pojedynek z Górnikiem drużyna Śląska Wrocław kończyła z tarczą. Była to ostatnia porażka zabrzańskiej jedenastki, która od tego czasu pozostawała na własnym stadionie niepokonana notując pięć zwycięstw i trzy remisy. W niedzielę wzięła rewanż na drużynie Stanislava Levy'ego za ostatnie niepowodzenie i wygrała po raz szósty.

"Kaz" robił w meczu z Górnikiem co tylko mógł, ale musiał przełknąć gorycz porażki

Po końcowym gwizdku sędziego gracze Wojskowych nie mieli problemów ze wskazaniem przyczyn bolesnej klęski. - Za łatwo dawaliśmy Górnikowi dochodzić do sytuacji i to zemściło się na nas w drugiej połowie. Byliśmy za szeroko ustawieni na boisku i stąd często brakowało asekuracji, co rywalowi było bardzo na rękę. To z tego wychodziły okazje, z których zabrzanie strzelali bramki - przekonuje Przemysław Kaźmierczak, pomocnik wrocławskiej drużyny.

Mecz dla Śląska rozpoczął się idealnie. W 13. minucie spotkania wykorzystując błąd defensywy Górnika i świetne dogranie Sebastian Mila do siatki trafił Piotr Ćwielong. - Nie wydaje mi się, żeby ta bramka nas rozkojarzyła, ale faktem jest, że od tego czasu przeważał Górnik. My też mieliśmy jakieś swoje sytuacje po kontrach, ale nie umieliśmy ich wykorzystać. Pewnie gdybyśmy strzelili drugą bramkę, to byłoby już po meczu, bo przeciwnik nie byłby już w stanie się podnieść - ocenia "Kaz".

Znacznie gorzej dla wrocławian rozpoczęła się gra po przerwie, bo już w pierwszych minutach drugiej połowy na prowadzenie Górnika wyprowadził Prejuce Nakoulma. - Bramka na 2:1 nas podrażniła i staraliśmy się jak najszybciej odpowiedzieć na nią wyrównującym trafieniem. Otwarliśmy się i to się zemściło, bo Górnik nas skontrował i strzelił dwie kolejne bramki. Wtedy było już po meczu - przyznaje były reprezentant Polski.

Po dwóch kolejnych zwycięstwach nad GKS Bełchatów - w lidze i Pucharze Polski - piłkarze Śląska musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę. - Ten wynik jest dla nas bolesny i trudno się cieszyć z przegranego meczu. Trzeba jednak oddać Górnikowi, że to naprawdę bardzo dobry zespół, który na dziś należy do ścisłej czołówki tej ligi. Ostatnie ich wyniki utwierdzały nas w tym, że czeka nas ciężka przeprawa i to się potwierdziło na boisku. Byli od nas przede wszystkim skuteczniejsi, a to w tym meczu wystarczyło, by zgarnąć trzy punkty - kiwa głową z uznaniem pomocnik mistrza Polski.

Drużyna z Wrocławia nieźle wychodzi na zdjęciach. Gorzej jest z grą... Drużyna z Wrocławia nieźle wychodzi na zdjęciach. Gorzej jest z grą...

Zwycięstwo w Zabrzu dałoby wrocławianom fotel lidera tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Szansy na zdetronizowanie Widzewa Łódź Wojskowi jednak nie wykorzystali. - Musimy wychodzić z każdej porażki mądrzejsi, bo tylko wtedy ma ona jakikolwiek sens. Przed nami kolejne spotkania, w których podobnych błędów nie mamy już prawa popełnić. Widać w naszej grze postęp, ale jeszcze mnóstwo pracy potrzeba byśmy grali tak jak sobie tego życzymy i pokazywali styl, jakiego oczekują od nas kibice - puentuje gracz drużyny ze stolicy Dolnego Śląska.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×