Potyczka z Dolcanem długo nie układała się po myśli lidera. Flota nie potrafiła złapać rytmu i mimo przewagi w posiadaniu piłki, sporadycznie zagrażała bramce. Obraz spotkania, w którym grę prowadzą świnoujścianie, ale to rywal stwarza sytuacje podbramkowe, przypominał grę zespołu wiosną pod batutą Krzysztofa Pawlaka.
- Na boisku królowała walka. Z resztą to nic nowego, bo tak wygląda większość meczów w I lidze. Teraz przeciwnicy, którzy przyjeżdżają na nasz teren, cofają się, czym utrudniają przebicie się w ofensywie. Dolcan jest w dolnej części tabeli, ale naprawdę zaprezentował się dobrze, czym potwierdził, że wśród pierwszoligowców nie ma słabeuszy. Mam nadzieję, że w następnych kolejkach będzie urywać punkty - wyjaśnił Bartłomiej Niedziela.
Wyspiarze tuż przed przerwą i na początku drugiej połowy przyspieszyli. Przełomowy dla losów meczu cios zadał ząbczanom w 54. minucie Piotr Kieruzel z rzutu karnego po faulu na Niedzieli. - Oczywiście doszło do przewinienia. Ruszyłem do boku, gracz Dolcanu włożył nogę, ściął mnie. Analogiczna sytuacja była w piątkowym meczu Widzewa z Polonią - pewnie odparł poszkodowany.
- Dopięliśmy swego, uderzenie z jedenastego metra dało nam prowadzenie, w końcówce po kontrataku dołożyliśmy drugiego gola. Zwycięstwo bardzo cieszy, bo dało naprawdę ważne punkty. Przed nami już kolejne wyzwania - pucharowy meczu z Cracovią, następnie trudne wyjazdowe starcie z ŁKS-em. Mierzymy rzecz jasna w zwycięstwa - zapowiedział Niedziela.
Flota w sobotę zagrała dwoma defensywnymi pomocnikami, choć pod wodzą Dominika Nowaka wychodziła już w teoretycznie bardziej ofensywnych ustawieniach. Przygotowanie przed pucharowym pojedynkiem z Cracovią? - Nie, tak samo jak przed każdym meczem trenerzy dostosowali ustawienie do przeciwnika. Na Cracovię taktyka znów będzie inna, oby skuteczna. Interesuje nas bowiem przede wszystkim nasza gra - zapewnił pomocnik.