Christian Nnamani w meczu z Dolcanem przerwał trwającą od maja niemoc strzelecką. Nigeryjczyk w doliczonym czasie gry bezkarnie wbiegł w pole karne, zwiódł obrońcę i strzelił po długim rogu. Było to ósme trafienie Nnamaniego we Flocie. Dla niektórych taki dorobek jest ledwie zadowalający, dla innych rozczarowujący.
- Przez pewien czas zmagałem się z kontuzją i okres po powrocie był dla mnie trudny. Powoli wchodziłem w trening, najpierw ćwiczyłem indywidualnie, stopniowo łapałem formę. Pokazywałem, że chcę wrócić do składu, ale dopiero mecz weryfikuje dyspozycje. W sobotę udało się strzelić gola i to jest najważniejsze, choć zdaje sobie sprawę, że moja gra nie zawsze wyglądała dobrze - przyznał Nnamani.
- Jeżeli dostanę od trenera szansę, to pokażę, co potrafię. Muszę podnieść głowę i liczyć na nadejście jeszcze lepszych dni. Dziś chcę wszystkim pokazać, że w Świnoujściu jest taki klub jak Flota, w którym pracuje i z którym chcę awansować - dodał napastnik.
Sobotni mecz nie był dla świnoujścian spacerkiem. Początkowo Dolcan był zespołem groźniejszym, natomiast Flota nie potrafiła przekuć przewagi w posiadaniu piłki w sytuacje podbramkowe. Dopiero tuż przed i po powrocie z szatni faworyt zyskał przewagę.
- Na boisku było naprawdę trudno. Przed tygodniem zremisowaliśmy na złej murawie ze Stomilem. Dolcan zwietrzył swoją szansę. Pomyśleli, że zagraliśmy słabe zawody. Na początku drugiej połowy wyszliśmy na prowadzenie po rzucie karnym i to był najważniejszy moment całego meczu. Na koniec dostałem swoją szansę i powiększyłem prowadzenie - wyjaśnił Nnamani.
Ligowe zwycięstwo naładowało świnoujścian energią przed pucharowym bojem z Cracovią. - Przed nami mega ważny mecz. Oczywiście zamierzamy go wygrać i zagramy odważnie, bo Flota nigdy nie gra na remis. Zaszliśmy w pucharze daleko, ale nadal musimy trzymać głowy wysoko. Sobotnia wiktoria dodatkowo poprawiła nam humory - wskazał napastnik.
Nigeryjczyk coraz płynniej mówi po polsku, choć do swoich umiejętności językowych podchodzi dość nieufnie. - Język polski jest trudny, a ja na dodatek nigdy nie uczyłem się jego podstaw w szkole. Od razu próbowałem rozmawiać ze znajomymi i tak zostało do dziś. Jeden z nich non stop mówi do mnie po polsku i nie ma zmiłuj: czy ja zrozumiałem czy nie. Mówi mi: Christian, jesteś w Polsce pięć lat i to jest pora, abyś gadał w naszym języku. Dzięki temu wiele już rozumiem - zaznaczył Nnamani.