W miniony weekend podopieczni Radosława Mroczkowskiego wygrali na wyjeździe z Piastem Gliwice, a zwycięskiego gola zdobyli w doliczonym czasie gry. Zdaniem wielu ekspertów łodzianie nie zasłużyli na komplet punktów, gdyż byli drużyną zdecydowanie słabszą od gliwiczan. - Nie ma co ukrywać, że w Gliwicach nie zagraliśmy wielkiego spotkania. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji po dobrych kontach. Po jednej z nich zdobyliśmy bramkę i to był nasz kluczowy moment w tym meczu. Piłkarsko nie prezentowaliśmy tego, co byśmy chcieli. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach pokażemy to, na co nas stać - powiedział Łukasz Broź, obrońca Widzewa Łódź.
Co było powodem słabej dyspozycji łodzian na Górnym Śląsku? - Ciężko powiedzieć. Na to spotkanie mieliśmy na pewno inne założenia. Wiedzieliśmy, że Piast gra wysoko pressingiem. Musieliśmy często zmieniać strony i grać więcej piłką. Ale w tym meczu to nam nie wychodziło. Musimy przygotować się lepiej do kolejnych konfrontacji i zagrać w nich dużo lepiej, niż w Gliwicach - mówił "Broziu".
Po 8. kolejkach T-Mobile Ekstraklasy, Widzew Łódź zajmuje piątą lokatę w tabeli z dorobkiem szesnastu punktów. Czy łodzianie są zadowoleniu z osiągniętego rezultatu? - Jesteśmy z tego zadowoleni, choć w niektórych meczach mogliśmy zagrać o wiele lepiej. Ale to jest już za nami. Nie ma co patrzeć do tyłu, tylko do przodu - przyznał widzewiak.
W nadchodzący piątek Widzew zmierzy się u siebie z Wisłą Kraków, która w tym sezonie gra poniżej oczekiwań. - Każdy ma dołek. Miejmy nadzieję, że odblokują się dopiero po naszym meczu. Chcemy pokazać w tym spotkaniu, że łatwo nie oddajemy u siebie punktów, choć ostatnio przegraliśmy z Pogonią. Chcemy się za to zrehabilitować i wygrać to spotkanie - zapowiedział najlepszy strzelec łodzian.
"Biała Gwiazda" jest zespołem, który nie leży czerwono-biało-czerwonym. Ostatnie spotkania kończyły się zazwyczaj zwycięstwami krakowian, a łodzianie po raz ostatni wygrali z Wisłą w 2001 roku. - Teraz mamy szanse pokazać, że jednak z nimi można wygrać - zakończył.