Artur Długosz: Coraz bliżej do wyborów na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jak pan sądzi, kto nim zostanie?
Kazimierz Greń: - Jak pan wspomniał, jesteśmy już na ostatniej prostej. Zostały już praktycznie godziny. Uważam, że jedyną kandydaturą z tej czwórki - no z piątki, bo jest jeszcze Zdzisław Kręcina - która może zmienić wizerunek polskiej piłki po moich sondażach i rozmowach, jest Zbigniew Boniek.
Każdy z szesnastu Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej mógł poprzeć trzech kandydatów. Czy zdecydował się pan wesprzeć jeszcze kogoś innego, czy tylko tego jednego kandydata o którym pan mówi?
- Jeden kandydat Zbigniew Boniek. Moi delegaci i cały związek wojewódzki będziemy go popierać. Głęboko wierzę w to, że również inni koledzy z innych związków oraz klubów z I ligi i Ekstraklasy, będą popierać kandydaturę Zbigniewa Bońka.
To w takim razie dlaczego nie Roman Kosecki, który jak się wydaje, też może liczyć na duże poparcie?
- Uważam, że byłby to znakomity duet, który pokierowałby polską piłką - chodzi mi o Zbigniewa Bońka i Romana Koseckiego, ale jak słyszę o tym, że Roman Kosecki jest blisko pana Potoka, albo odwrotnie - pan Potok jest blisko pana Koseckiego, a wiem pan kto to jest pan Edward Potok? To jest zakonserwowanie starego układu.
Sądzi pan, że nie ma co liczyć na połączenie sił Zbigniewa Bońka i Romana Koseckiego w jednej sprawie, idei?
- Głęboko w to wierzę tylko do tanga trzeba dwojga jak w piosence Budki Suflera. Myślę głęboko, że teraz klucz jest po stronie Romana Koseckiego, aby pokazać milionom Polaków, z pełną stanowczością milionom Polaków znającym się mniej czy więcej na polskiej piłce, że jemu jest nie po drodze w kierunku starego układu, ale chce iść za zmianami w Polskim Związku Piłki Nożnej, daleko idącymi zmianami i podać rękę Zbigniewowi Bońkowi, pójść razem w parze.
Grzegorz Lato odpadł już w przedbiegach z kandydowania na prezesa PZPN-u. Ucieszył się pan z tego, że nie udało mu się zebrać głosów poparcia?
- Bardzo się ucieszyłem, ale to była ciężka, tytaniczna praca przez trzy lata. Powiem panu, że o tej porze cztery lata temu udało mi się zebrać dla Grzegorza Lato 45 rekomendacji z 50. Dziś on nie zebrał siedmiu. To była ciężka praca, którą opisywałem na blogu. Sam sobie zaszkodził z orzełkiem, taśmami, kopertami, podsłuchami, filmami. Pisałem o tym i mówiłem o tej patologii, gdzie mnie za to karał dyscyplinarnie, zawieszał. Dało to skutek taki, że nie zebrał tych poparć. Chwała ludziom, że mu ich nie dali.
Brak poparcia dla Laty świadczy o tym, że jednak ten beton z Polskiego Związku Piłki Nożnej da się rozbić?
- Widzi pan, że jest on już pokruszony w niektórych miejscach, ale jednak jest bardzo duża cząstka tego betonu, która po prostu nie chce odpuścić i utrzymać to, co jest złe dla polskiej piłki. Już jednak inne związki myślą podobnie jak kluby Ekstraklasy i I ligi, i chcą tych zmian. Wcześniej tego nie było.
Czego konkretnie będzie pan oczekiwał od tej nowej osoby, która zostanie prezesem PZPN-u?
- Daleko idących zmian zaczynając od wizerunku, nowego sekretarza, programu wyborczego, pozyskania ludzi. To jest program, który jest realny. Myślę, że kandydat na prezesa, które po prostu wygra Zbigniew Boniek, to proszę jego pytać o to. On ma swój program przygotowany, który przedstawił. Myślę, że jest on bardzo dobry dla polskiej piłki.
Czego natomiast oczekuje pan wobec swojego województwa, Podkarpacia, gdzie jak wiadomo piłka nożna trochę "leży"?
- Powiem panu jako prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, ja jako Kazimierz Greń, nie oczekuję od Zbigniewa Bońka żadnych stanowisk, funkcji. Oczekuję zmian daleko idących w polskiej piłce. To dla mnie jest najważniejsze. Proszę zadzwonić do pana Zbigniewa Bońka i zapytać go co Kazimierz Greń chce w zamian. Nic! Zmian! Jeżeli będzie Zbigniew Boniek potrzebował mojej osoby do zmian, jestem do dyspozycji. Jeżeli nie będzie potrzebował, życzę mu powodzenia.
Czy uważa pan, że medialne przepychanki pomiędzy Zbigniewem Bońkiem i Romanem Koseckim mogą im w jakimś stopniu zaszkodzić, albo komuś pomóc?
- Nie słyszałem, żeby negatywnie o Romanie Koseckim mówił w tym momencie pan Zbigniew Boniek czy też odwrotnie Roman Kosecki. Robi to pan Czarek Kucharski - niepotrzebnie. Podcinanie gałęzi - nie jest to potrzebne. Jeden z portali, nie chcę powiedzieć jaki, pisze brednie, że Zbyszek Boniek wyjechał w środę z hotelu, że nie będzie kandydował. Jest to kłamstwo. Jest uśmiechnięty, nie jest załamany. Będzie kandydował i wygra te wybory.
Na koniec - Zdzisław Kręcina, człowiek o tak fatalnym wizerunku medialnym, w jakim celu on kandyduje?
- Odpowiem panu tak - Zdzisław Kręcina jest fajnym człowiekiem, ale nie powinien kandydować na funkcję prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. To jest moje stanowisko.
PZPN.Ktos mam nadzieje na ewentualna wspolprace Boniek-Kosecki
przypomina mi to troche kiedy typowalismy na PS-Po i co z tego wy Czytaj całość