Jesteśmy małym klubem na wielkiej mapie Europy - rozmowa z Kasperem Hjulmandem, trenerem mistrza Danii, FC Nordsjaelland

Debiutujący w Lidze Mistrzów FC Nordsjealland zdobył pierwszą bramkę oraz punkt w Lidze Mistrzów w meczu z Juventusem Turyn. Trener Duńczyków wyraził wielkie zadowolenie z postępu swojego zespołu.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz

Bartosz Koczorowicz: Jesteście zadowoleni z końcowego rezultatu patrząc na przebieg całego meczu?

Kasper Hjulmand: Zdecydowanie tak. Jeśli spojrzy się na to, jakie kluby starły się ze sobą, to jest to w takiej sytuacji bardzo duże osiągnięcie. Jesteśmy młodym zespołem, który w europejskich rozgrywkach gra dopiero od 10 lat. Jesteśmy traktowani jako lokalny klubik na wielkiej mapie Europy. Co do spotkania, mieliśmy wiele atutów, które wykorzystaliśmy przeciwko Juventusowi. Jeśli chodzi o przebieg gry, to remis wydaje się być sprawiedliwym rezultatem. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie poza ostatnimi 20 minutami, kiedy oddaliśmy kompletnie przeciwnikowi inicjatywę. Mogliśmy co prawda skarcić Juventus, ale to się nie udało. Cały czas podkreślam jednak, że dzisiaj zmierzyliśmy się z fantastycznym zespołem. Moim zdaniem to najlepsza włoska drużyna od lat.

Taktyka utrzymywania się przy piłce zaczęła jednak przynosić efekty pomimo przegranej w Doniecku i bolesnej lekcji od Chelsea (odpowiednio 0:2 i 0:4 - przyp. red.). Zdobyliście w końcu punkt, a obecna sytuacja w tabeli jest taka, że wciąż możecie powalczyć o coś więcej niż o punkt, który już macie.

- Jesteśmy pod ogromną presją. Trafiliśmy do grupy z gigantami. Dlatego zależy nam na rozegraniu dobrych połów, nawet nie całych meczów. Z każdych 45 minut próbujemy wycisnąć jak najwięcej i sprawdzamy, czy akurat w danym spotkaniu będziemy w stanie zdobyć punkty. Teraz czeka nas rewanżowe spotkanie w Turynie, które będzie jeszcze trudniejsze. Juventus będzie na nas bardzo naciskał, więc będziemy musieli zagrać jeszcze lepiej.

Szachtar Donieck, który przed rozpoczęciem rozgrywek Ligi Mistrzów był typowany do trzeciego miejsca w Waszej grupie, zaczyna niespodziewanie rozdawać karty. Czy jesteś zaskoczony taką sytuacją?

- W żadnym wypadku. To jest zespół, który przez lata realizował swoją własną filozofię, dobierając do niej każdego roku nowych piłkarzy, pasujących do tego stylu. Trener Mircea Lucescu wykonuje w Doniecku kapitalną pracę. Czuję duży respekt patrząc na to, w jaki sposób rozwija się Szachtar. Do klubu przyszli bardzo dobrzy, młodzi Brazylijczycy, którzy także dali wiele tej drużynie. Moim zdaniem, to jeden z najlepiej ofensywnie grających zespołów w całej Europie na obecną chwilę.

W dodatku Ukraińcy mają świetną passę w krajowych rozgrywkach, nie przegrywając w tym sezonie jeszcze ani jednego meczu.

- Jeżeli się nie mylę, to aktualnie jest 5 zespołów, które jeszcze w tym sezonie nie poniosły porażki. Mamy to "szczęście", że trzy z nich znalazły się z nami w grupie. Szachtar, jak już mówiłem, gra z sezonu na sezon coraz lepiej. Juventus to najsolidniej prezentujący się włoski zespół, a Chelsea jest silna, jak nigdy. Poziom, jaki prezentują wszystkie te kluby, jest jednakowo wysoki. Bardzo ciężko strzelić bramkę którejkolwiek z tych ekip. Nikt nie powinien więc lekceważyć piłkarzy z Doniecka.

Nie brzmi to optymistycznie przed rewanżowymi spotkaniami, zwłaszcza, że pierwsze dwa gracie na wyjeździe. Spróbujecie sprawić sensację, czy jednak jedziecie po naukę od najlepszych?

- Zaprezentujemy się najlepiej, jak potrafimy. Wierzymy w siebie oraz w to, że podążamy dobrą ścieżką rozwoju. To jest nasz pierwszy raz w Lidze Mistrzów. Gdyby wziąć wszystkie pieniądze, jakie wydaliśmy na transfery w celu zbudowania drużyny, może udałoby się nam kupić ochraniacz Nicklasa Bendtnera (duńskiego piłkarza Juventusu - przyp. red.). Na sformowanie całego zespołu wydaliśmy 1 milion euro. Znaczna większość naszych piłkarzy pochodzi z regionu. Jesteśmy więc lokalnym klubem pod każdym względem. Z drugiej strony, to nie znaczy, że oddamy przeciwnikowi zwycięstwo bez walki. Przygotujemy się najlepiej jak możemy i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Patrząc na to w jaki sposób budowany jest FC Nordsjaelland można powiedzieć, że w pełni popieracie idę Financial Fair Play, która promuje zdrowe zarządzanie finansami. Czy Twoim zdaniem wszystkie kluby w Europie powinny iść taką drogą, jak Wy?

- Myślę, że to dobre rozwiązanie. To jednak skomplikowane, bo pieniądze do klubu wpływają w różnoraki sposób. Jest jednak ważne, żeby było jak najwięcej zdrowych finansowo drużyn. Im więcej takich zespołów, tym lepiej dla całego środowiska piłkarskiego, które także stanie się zdrowsze. Myślę, że jesteśmy jednym z takich klubów. Ogólnie rzecz biorąc, regulacje Financial Fair Play są potrzebne w dzisiejszych czasach.

Polskie kluby wypadają blado w eliminacjach do Ligi Mistrzów, odpadając w nich we wczesnych fazach. Czy zdradzisz im jaka jest recepta na awans do tych rozgrywek?

- (Śmiech) Znaleźliśmy się tak naprawdę w Lidze Mistrzów dzięki temu, że w poprzednich sezonach bardzo dobrze w europejskich pucharach radziła sobie FC Kopenhaga, zdobywając punkty do rankingu. Przez to udało nam się zakwalifikować do fazy grupowej bez eliminacji. Pozycja w rankingu UEFA jest bardzo ważna, dlatego cieszymy się z każdego sukcesu jakiejkolwiek duńskiej drużyny w Europie.

- Zadałem poprzednie pytanie, ponieważ polskie kluby wydawały duże pieniądze na budowanie swoich składów, nie osiągając przy tym sukcesów w europejskich pucharach. Wydatki nie przełożyły się na awans do elity.

- Wszystko zależy od strategii, jaką się przyjmie, a także wiedzy, jaką się posiada na temat budowy drużyny. Najważniejszy jest rozwój długoterminowy. Trzeba cały czas podążać jedną ścieżką, pracując ciężko każdego dnia. Ważna jest również strategia doboru zawodników. Nie jest trudno wyrzucić pieniądze w błoto. Niestety nie orientuję się w polskiej piłce, ale generalnie rzecz ujmując, kiedy spojrzy się na drużyny osiągające sukcesy na arenie międzynarodowej, widzi się idącą za tym filozofię oraz ciągłość. Dobrymi przykładami są Borussia Dortmund, FC Barcelona oraz Juventus Turyn. W każdym z tych klubów widać określoną strategię. My podążamy takim samym tokiem myślenia zachowując proporcje.

Tematem przewodnim trzeciej kolejki spotkań Ligi Mistrzów była walka z rasizmem. Czy Twoim zdaniem futbol gra ważną rolę w tej dziedzinie? W ostatnim meczu eliminacyjnym do MŚ 2014 między Bułgarią a Danią, Patrick Mtiliga (piłkarz FC Nordsjaelland - przyp. red.) był obrażany na tle rasistowskim.

- Uważam, że takie inicjatywy są bardzo potrzebne. Piłka nożna ma wymiar ogólnoświatowy. Powinniśmy zrobić wszystko, aby przeciwdziałać rasizmowi. Bardzo się cieszę, że UEFA podjęła taką decyzję odnośnie tej kolejki spotkań. Każdy, kto kocha futbol, powinien także szanować pewne wartości. Jedną z nich jest właśnie walka z rasizmem.

Ze stadionu Parken w Kopenhadze, dla SportoweFakty.pl
Bartosz Koczorowicz

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×