Lubański dla SportoweFakty.pl: Od nowego prezesa oczekuje się zmian

118 delegatów w piątkowe popołudnie wybierze nowego prezesa PZPN. W gronie pięciu kandydatów znajduje się trzech "betonowych" działaczy i dwóch uważanych za opcję "piłkarską".

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Delegaci na walne zgromadzenie wyborcze PZPN przyznają, ze tak wyrównanej batalii o fotel szefa związku jeszcze nie było. Na kilka godzin przed głosowaniem żaden z kandydatów nie wysuwa się zdecydowanie na czoło peletonu, co może zaowocować tym, że o wyborze prezesa zadecyduje różnica raptem kilku głosów.

Kogo w roli nowego sternika piłkarskiej centrali najchętniej widziałby Włodzimierz Lubański? - Głosy są bardzo rozdzielone. Rozmawiałem w ostatnich dniach z wieloma kolegami, którzy przyznawali, że nie wiedzą, na kogo będą głosować. Na tę chwilę wskazać murowanego faworyta, którego stać byłoby na zwycięstwo w pierwszej turze nie w sposób, bo takiego po prostu nie ma - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ikona polskiej piłki.

Nasz ekspert sam jest przed piątkowymi wyborami rozbity i nie wie, kogo by poparł. - Nie mam żadnego faworyta w tej batalii. Wiadomo, że w wyborach wystartowała część "piłkarska" i część "działaczy". Naprawdę trudno jest wskazać dziś, która z opcji cieszy się większym poparciem i ma szanse odnieść sukces. Myślę, że decydujące będą głosy ludzi z poszczególnych okręgów, dlatego ich głosowaniu będę przyglądał się z największą ciekawością - przyznaje wybitny reprezentant Polski.

Lubański nie ma jednak wątpliwości, która z powyższych opcji lepiej wpłynie na wizerunek i rozwój polskiego futbolu. - Te wybory będą miały sens tylko i wyłącznie wówczas, kiedy nastąpi jakaś zmiana. Działacze rządzili już polską piłką wiele lat i niewiele zmian udało im się wdrożyć w życie, dlatego obawiam się, że przy zwycięstwie kandydata z grona "działaczy" znowu nic się nie zmieni. Liczę, że wygra opcja "piłkarska", ale niczego nie można przesądzać - przekonuje 65-latek.

Wbrew powszechnie panującej opinii o prezesowskiej niemocy, nasz rozmówca wierzy, że nowy szef PZPN zmieni kierunek polskiej piłki. - Prezes sam z siebie nie może zmienić nic, ale może wysuwać propozycje, które do tych zmian mogą doprowadzić. Tego się właśnie od nowego prezesa związku oczekuje, a że oczekiwania są ogromne, chyba nikogo przekonywać nie trzeba. Polska piłka potrzebuje zmian i to jest priorytet - podkreśla Lubański.

- Nowy prezes musi przede wszystkim odbudować wizerunek PZPN. Ten związek ma tak słabą opinię wśród kibiców i dla opinii publicznej, że trzeba zrobić wszystko, by te stosunki ocieplić. Można to zrobić tylko i wyłącznie przez częstsze i bardziej otwarte kontakty z mediami i z kibicami, którzy przecież chcą dla polskiej piłki jak najlepiej. Oczekuję od niego też innowacyjnych pomysłów, które będą w stanie popchnąć polską piłkę ku Europie. Nie będę tutaj podpowiadał kandydatowi co zmienić trzeba, bo on sam będzie tego świadom widząc sytuację związku od wewnątrz - dodaje nasz ekspert.

W opinii wielu w gronie kandydatów na fotel prezesa piłkarskiej centrali zabrakło właśnie Lubańskiego. Dlaczego wybitny przed laty napastnik nie zdecydował się stanąć do batalii o pozycję szefa polskiego futbolu? - Nie zdecydowałem się na start w tych wyborach, bo jestem od tego zupełnie odcięty. Powiem szczerze, że o ile kocham polską piłkę nożną, o tyle sprawy PZPN w ogóle mnie nie interesują - puentuje złoty medalista IO w Monachium 1972.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×