Trener PSV Eindhoven: Nie winię Tytonia

Przemysław Tytoń nieoczekiwanie otrzymał szansę gry w czwartkowym meczu Ligi Europejskiej. Niestety polskiemu bramkarzowi nie udało się zachować czystego konta.

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz

W 57. minucie meczu PSV Eindhoven z AIK Sztokholm stojący między słupkami bramki gospodarzy Boy Waterman doznał urazu i musiał opuścić murawę. W jego miejsce Dick Advocaat wprowadził Przemysława Tytonia, dla którego był to pierwszy występ w klubie od 16 września:

Zaledwie 4 minuty po pojawieniu się na murawie na bramkę gospodarzy ruszył Kwame Karikari i pokonał Tytonia. Wydaje się, że polski golkiper, który miał przez moment kontakt z piłką, mógł zachować się w sytuacji sam na sam nieco lepiej. Ostatecznie PSV zremisowało z rywalem ze Szwecji 1:1.

Pretensji do 25-latka nie miał Advocaat, który kilka tygodni temu odsunął go od podstawowego składu. - Nie winię Tytonia. On nie miał w tej sytuacji nic do powiedzenia. Błąd, który nie powinien się zdarzyć, popełnił Marcelo (obrońca PSV, były zawodnik Wisły Kraków - przyp.red.) - ocenił trener.

To, czy Tytoń zagości w bramce wicelidera Eredivisie na dłużej, zależy od stanu zdrowia Watermana. - W czasie meczu uskarżał się na kłopoty z kolanem. Więcej informacji póki co nie otrzymałem - powiedział w piątek Advocaat. W niedzielę zespół ze Stadionu Philipsa zagra w ramach 10. kolejki z PEC Zwolle.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×