Tak słabej końcówki rundy jesiennej w wykonaniu Zawiszy nie spodziewał się chyba nikt. Bydgoszczanie nagle zapomnieli jak gra się w piłkę i po wysokich pogromach na początku rozgrywek, teraz notują poważny kryzys formy. W czterech ostatnich spotkaniach zdobyli tylko punkt - Teraz nam po prostu nie idzie. Potrzebujemy dosłownie jednej bramki, aby się odblokować w tej rundzie i zdobyć jeszcze jakieś punkty - mówił po porażce w Grudziądzu napastnik Paweł Abbott.
Być może przyczyną takiego stanu rzeczy jest osoba trenera Jurija Szatałowa. Kibice obwiniają ukraińskiego szkoleniowca o zbyt dużą rotację w składzie. Podczas trwającej rundy jesiennej Zawisza jeszcze ani razu nie zagrał w tym samym składzie przynajmniej w dwóch-trzech spotkań. W tym gubią się już nawet szkoleniowcy rywali bydgoskiego klubu- Trudno czasami rozszyfrować styl Zawiszy, skoro są tak częste zmiany w składzie - dziwił się trener Olimpii, Tomasz Asensky. Na to wskazują rezultaty, bo każda z drużyn trenowana przez Ukraińca, po pewnym czasie łapała dołek formy i nie potrafiła z niego wyjść.
Jak wiadomo, właściciel I-ligowca Radosław Osuch nie jest zwolennikiem zbyt częstych zmian na ławce trenerskiej. Dotychczas przez szesnaście miesięcy zmienił tylko jednego szkoleniowca. Wówczas Janusza Kubota zastąpił właśnie Jurij Szatałow. - Teraz wszyscy domagają się zmiany trenera, a jak wygrywaliśmy na początku rundy wszyscy go chwalili - denerwuje się pomocnik Paweł Zawistowski. - Każdy dobry zespół musi przejść kryzys formy i teraz ten dopadł nas. Takie jest moje zdanie, chociaż oczywiście decyzja należy do zarządu.
Najbliższe dwa spotkania mogą zadecydować o tym, czy Zawisza na wiosnę będzie się liczył w walce o awans do T-Mobile Ekstraklasy. W sobotę o godzinie 19:45 podejmie wicelidera tabeli - Termalikę Bruk-Bet Nieciecza. Natomiast za dwa tygodnie uda się na ciężki, wyjazdowy pojedynek do liderującej Floty Świnoujście. Rundę zakończy potyczką z outsiderem Polonią Bytom.