W minionej kolejce odnieśliście swoje piąte wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Po zaciętej walce pokonaliście Widzew Łódź 1:0 i przed meczem z Legią Warszawa jesteście w dobrych nastrojach.
Rafał Murawski: - No na pewno. Mecz był wyrównany, choć piłka była częściej po naszej stronie. Ale nie stwarzaliśmy - oprócz jednej poprzeczki – wielu dogodnych sytuacji. Ale graliśmy konsekwentnie. Czekaliśmy na jedną sytuacje, żeby była ona wykorzystana.
I taka sytuacja przytrafiła się wam w 80. minucie.
- Rozegraliśmy fajnie piłkę w środku i ja nie mogłem nie pójść za nią. Myślałem, że dostanę ją wcześniej. A Karol zdecydował się zagrać do Vojo, który zagrał źle tą piłkę i ja poszedłem za akcją.
Czy w tej sytuacji bramkarz gospodarzy nie był faulowany?
-
Ciężko powiedzieć. Wiem, że bramkarz nie złapał piłki, ja do niej doszedłem i strzeliłem.
W tej akcji z dobrej strony pokazali się wasi młodzi zawodnicy. To dzięki nim udało wam się wyjść na prowadzenie.
- Zgadza się. Dzień przed meczem mieliśmy podobną sytuację i stwierdziliśmy, że powinniśmy grać kombinacyjnie. To potwierdziło się w tym spotkaniu.
Na szczególną uwagę zasługuję Karol Linetty, który dopiero stawia pierwsze kroki w seniorskiej piłce.
-
Karol wdziera się przebojem do naszej drużyny. Mam nadzieję, że będzie grał częściej. Widać, że ma olbrzymi potencjał i trzeba go będzie odpowiednio wykorzystać, bo będzie z niego dobry pożytek.
Przeciwko Widzewowi nie mógł zagrać Łukasz Trałka, który musiał pauzować za cztery żółte kartki. Czy brak reprezentanta Polski mógł mieć wpływ na wasze nieliczne akcje ofensywne?
-
Łukasz Trałka jest defensywnym piłkarzem i ciężko, żeby stwarzał tutaj sytuacje. Musimy popracować nad tym, aby z przodu grać troszkę inaczej. Piłkarze ofensywni muszą stwarzać sytuacje, bo mamy spory potencjał z przodu. Poprawić parę elementów.
Przy al. Piłsudskiego rozegrałeś dobre spotkanie i mogłeś zamknąć usta swoim krytykom.
-
Nie, nie. Ja wiem, że nie jest to moja optymalna dyspozycja. Ale robię swoje. Chcę być najlepszy. Na razie jest tak jak jest. Ja muszę być spokojny i podchodzić do tego inaczej. Ja wiem, że kibice są trochę niecierpliwi. Ale myślę, że za dużo ludzi jest skupionych na mnie, a nie na Lechu.
Dlaczego Lech gra lepiej na wyjazdach, niż przed własną publicznością?
-
Gramy trochę inaczej, bardziej cofnięci. Chociaż w Łodzi wyszliśmy trochę wyżej. Wiadomo, że na wyjazdach nie ma dużo sytuacji. Stąd też takie wyniki po 1:0. U siebie musimy grać bardziej otwarcie i rywale mają łatwiej do skontrowania nas. Tak było z Jagiellonią. Trudno. Chcemy grać otwarty futbol i u siebie jest inaczej.
W nadchodzącej kolejce czeka was szlagierowa potyczka z Legią Warszawa. Wiadomo już, że w tym meczu padnie rekord frekwencji.
-
My podchodzimy trochę inaczej do tego. Emocje na pewno przyjdą, bo wiem, jak Poznań reaguje na ten mecz i jak nim żyje. Ale każde punkty są ważne. Ale te w Łodzi są ważniejsze, bo dopisujemy je tu i teraz. Z Legią nie wiadomo jak będzie. Gdybyśmy przegrali z Widzewem, to byłoby ciężko. A tak wygrywamy, jesteśmy na dobrej pozycji, na fali. Teraz tylko rozegrać dobre spotkanie, wykorzystać swoje sytuacje i wygrać.