- Bardzo trudno zawrzeć odpowiedź na to pytanie w jednym, czy dwóch zdaniach. To złożona sprawa, zależna od wielu czynników i wypada po prostu przytoczyć te najważniejsze. Przeprowadzona pod dyktando trenera Jarosława Araszkiewicza rewolucja kadrowa nie udała się. Dużo nowych postaci w drużynie, brak zgrania i zrozumienia na boisku, to efekty roszad personalnych sprzed sezonu - ocenia w rozmowie z biuletynem "Dla Miasta" Michał Śmierciak, rzecznik Sandecji Nowy Sącz.
W klubie z Kilińskiego w dalszym ciągu czkawką odbija się nieudana przygoda z Jarosławem Araszkiewiczem. Jego następca, Janusz Świerad nie był w stanie z miejsca odmienić oblicza zespołu. - Trudno wymagać od szkoleniowca, żeby w krótkim czasie całkowicie uzdrowił zespół będący w trudnej sytuacji. Janusz Świerad ambitnie podjął się powierzonego mu zadania, dostał czas na wykorzystanie otrzymanej szansy i zaczął wprowadzać swoje pomysły w drużynie. Podsumowania jego pracy będą robione dopiero po zakończeniu rundy - wyjaśnia przedstawiciel klubu z Sądecczyzny.
Niewykluczone, że do rundy wiosennej jednak Sandecja przystąpi z nowym trenerem na ławce szkoleniowej. - Janusz Świerad otrzymał od zarządu możliwość działania na pewien określony czas. W jego trakcie przyglądano się poczynaniom szkoleniowca, aczkolwiek bez wyciągania zbyt daleko idących wniosków. Po rozegraniu ostatniego jesiennego spotkania władze klubu spotkają się ze sztabem trenerskim, wspólnie przeanalizują dokonania zespołu i wtedy dopiero podejmowane będą decyzje - dodaje Śmierciak.
W Nowym Sączu myślą też o zimowych wzmocnieniach. Niewykluczone, że po raz kolejny Sandecja sięgnie po zawodników ze Słowacji, którzy świetnie spisywali się w biało-czarnych barwach w poprzednich sezonach. - Na wielkie transfery nie możemy sobie pozwolić, bo obecnie wszyscy szukają oszczędności. Nie będziemy się wyłamywać z tendencji poszukiwania piłkarzy do wzięcia za darmo. Okres przygotowawczy będzie stwarzał okazję do organizacji testów, aby wyszukać odpowiednich ludzi. Rynku słowackiego nie możemy także wykluczyć. Historia pokazała, że w tym kraju można znaleźć dobrej klasy graczy, a przykładem mogą być chociażby Rudolf Urban czy Vladimir Kukol - wylicza rozmówca biuletynu "Dla Miasta".
Przed klubem stoją także wyzwania marketingowe. - Zarząd powierzył mi trochę obowiązków związanych z marketingiem i mam zamiar poważnie zając się tym tematem. Spotkałem się już nawet w tej kwestii z władzami Stowarzyszenia Kibiców Sandecji, podzieliliśmy się opiniami, omówiliśmy kilka pomysłów i jest szansa na owocną współpracę w tym zakresie. Nie da się jednak zdziałać cudów w miesiąc, na wszystko trzeba czasu oraz konsekwencji, ale z pewnością efekty będą widoczne dla kibiców i mediów - puentuje rzecznik nowosądeckiego klubu.