W 70. minucie Śląsk Wrocław z Jagiellonią Białystok prowadził już 3:0, a dodatkowo miał na boisku jednego zawodnika więcej. Siedem minut wystarczyło jednak drużynie z Białegostoku do tego, aby doprowadzić do remisu! - Byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną. Myślę jednak, że niestety nikt o tym nie będzie pamiętał. Po pierwszym i drugim golu w nasze szeregi wkradła się nerwowość, a później presja zaczęła nas rzeczywiście przerażać - skomentował Sebastian Mila, kapitan mistrza Polski.
- Chcieliśmy wygrać to spotkanie. Nikt nie musi nas o niczym uświadamiać. Wiemy, że przegraliśmy z Zagłębiem czy Piastem, że ulegliśmy Wiśle w Krakowie oraz tylko zremisowaliśmy z Jagiellonią pomimo prowadzenia 3:0. Nikt z piłkarzy nie chciał tego zrobić. Każdy chce wygrywać i to jest zrozumiałe - podkreślił piłkarz Śląska.
Mila po raz kolejny był jednym z najlepszych piłkarzy swojej drużyny i popisał się dwoma asystami. Kapitan WKS-u znów jednak nie wykonywał rzutu karnego. - Nie mamy wyznaczonego jednego strzelca do rzutów karnych, ale tym razem wspólnie zdecydowaliśmy, że strzeli Cristian Diaz. Bardzo chciał, dobrze się czuł i na szczęście trafił - wyjaśnił piłkarz.
- Sam strzelam zawsze wtedy, kiedy nikt nie chce. Nie jest to dla mnie problemem - dodał.