Twierdza Łowicz zdobyta - relacja z meczu Pelikan Łowicz - Wigry Suwałki

Po sześciu spotkaniach Pelikan Łowicz miał tyle samo punktów co Wigry Suwałki. Mimo to gospodarze byli zdecydowanymi faworytami niedzielnego spotkania. Przemawiała również za nimi statystyka. Biało-zieloni na trzy rozegrane spotkania na własnym obiekcie za każdym razem wygrywali, z kolei Wigry trzy razy grały na wyjeździe i dwa razy remisowały, a raz przegrały. W 7. kolejce przerwały jednak tę niechlubną passę.

Pelikan nie wygrał od trzech spotkań. Ostatnie zwycięstwo piłkarze z Łowicza odnieśli 10 sierpnia, pokonując przed własną publicznością Sandecję Nowy Sącz 1:0. Później było już tylko gorzej; porażka 0:3 z Przebojem Wolbrom, bezbramkowy remis z OKS 1945 Olsztyn, wyeliminowanie z Pucharu Polski przez III-ligowy Promień Remes Opalenica, a po niedzielnym spotkaniu można do tej niechlubnej listy dopisać porażkę z Wigrami Suwałki 1:2.

Już pierwsze minuty spotkania zwiastowały, że łowiczanom będzie bardzo trudno o punkty. Od początku meczu atakowali goście, jednak pierwszej dogodnej sytuacji nie wykorzystał Daniel Ołowniuk, który nieczysto trafił w piłkę dośrodkowaną przez Piotra Rybkiewicza. Przewaga Wigier z minuty na minutę rosła, a gospodarze grali bardzo niedokładnie z przodu i nerwowo w defensywie.

Widać było braki kadrowe, trener Bogdan Pisz nie mógł skorzystać z usług aż trzech piłkarzy. Przemysław Cichoń niedawno nabawił się urazu, Maciej Pastuszka powoli wraca do zdrowia po poważnej kontuzji. Zagrać również nie mógł kapitan Ptaków, 39-letni Robert Wilk, który również narzekał na uraz, a oprócz tego pauzował z powodu czterech żółtych kartek. Szkoleniowiec sięgnął więc do drużyny rezerw i wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla Jakuba Kaźmierczaka i Tomasza Rembowskiego, którzy na co dzień grają w IV lidze. Z pewnością nie można było od tych piłkarzy zbyt wiele wymagać, a oni nie zdołali sprawić swoim fanom miłej niespodzianki. Zastanawiający jest jednak fakt, czemu Pisz wolał desygnować do gry piłkarzy, którzy grają w IV lidze, a na ławce posadził dwóch młodych napastników: Radosława Stencla i Piotra Grzelczaka. Pierwszy z wymienionych w tym sezonie strzelił już dwie bramki, a Grzelczak nie miał żadnego gola na koncie, ale w każdym meczu odznaczał się wielką walecznością i przełamanie się wychowanka Widzewa było tylko kwestią czasu.

Pelikan długo nie mógł otrząsnąć się z przewagi rywali, a piłkarze z Suwałk chyba sami byli zaskoczeni tym, jak łatwo udało im się opanować środek boiska, ponieważ nie potrafili skorzystać z prezentów defensywy Ptaków. Dobrą sytuację zmarnował między innymi Sebastian Świerzblewski. Najważniejsza akcja pierwszej odsłony gry miała miejsce w 23. minucie. W polu karnym Przemysław Michalski wpadł na Daniela Ołowniuka, a arbiter zdecydował się na podyktowanie kontrowersyjnego rzutu karnego, który pewnie wykorzystał Karol Drągowski. 180 sekund po objęciu prowadzenia goście mogli podwyższyć wynik. Złe ustawienie Marcina Ludwikowskiego wypatrzył Rybkiewicz i strzałem z około 40 metrów próbował zaskoczyć golkipera Ptaków. Skończyło się tylko na rzucie rożnym.

Pelikan pierwszy strzał oddał po niespełna półgodzinie gry. Wówczas spoza pola karnego niecelnie uderzał Kaźmierczak. W pierwszej połowie miała miejsce jeszcze jedna kontrowersyjna sytuacja. Ładną indywidualną akcję przeprowadził Cezary Stefańczyk, a gdy był już w okolicach pola karnego był wyraźnie faulowany przez rywala, jednak sędzia nakazał grać dalej.

Na samym początku drugiej połowy goście ponownie mogli podwyższyć, ale napastnika rywali w ostatniej chwili uprzedził Michalski. Następnie gospodarze ruszyli do przodu, ale drogi do bramki nie znalazły strzały kolejno Dariusza Kozubka i Cezarego Stefańczyka. Wydawało się, że gospodarze nabierają wiatru w żagle i w końcu mogą sobie stworzyć jakąś dogodną sytuację na zdobycie bramki. Jednak w 66. minucie piłkę w środku boiska stracił rezerwowy Tomasz Augustyniak, a goście po szybkim kontrataku zdobyli drugą bramkę; sytuację sam na sam z Ludwikowskim wygrał Ołowniuk.

Po straconej bramce z łowiczan uszło powietrze. Goście mogli dobić rywala, ale napastnik Wigier nie wykorzystał zbyt lekkiego podania Stefańczyka do własnego bramkarza, a biało-zielonych ponownie uratował Marcin Ludwikowski. Końcówka to już rozpaczliwe ataki gospodarzy, które przyniosły efekt w postaci bramki w 93. minucie zdobytej przez rezerwowego Piotra Grzelczaka. Po tym golu Pelikan miał jeszcze dwa rzuty rożne, w pole karne Wigier powędrował nawet "Ludwik", ale na nic się to zdało. Goście odnieśli zasłużone zwycięstwo.

Dzięki temu zwycięstwu Wigry awansowały na drugą pozycję w tabeli i do lidera tracą zaledwie trzy punkty. Pelikan spadł na 9. pozycję, a jego strata do prowadzącego w lidze Startu Otwock wynosi sześć punktów. Nie jest to dużo, ale biorąc pod uwagę styl gry Ptaków, może się to okazać nie do odrobienia. Najbliższy mecz Pelikan rozegra na wyjeździe, a jego rywalem będzie Kolejarz Stróże. Wigry rozegrają drugi wyjazdowy mecz z rzędu, tym razem pojadą do Olsztyna.

Pelikan Łowicz - Wigry Suwałki 1:2 (0:1)

0:1 - Drągowski (k.) 23'

0:2 - Ołowniuk 66'

1:2 - Grzelczak 93'

Składy:

Pelikan Łowicz: Ludwikowski - Michalski, Czerbniak, Bojaruniec, Stefańczyk, Łochowski, Kaźmierczak (46' Augustyniak), Rembowski (46' Stencel), Kozubek, Osowski (65' Grzelczak), Kowalczyk.

Wigry Suwałki: Masłowski - Drągowski, Bucholc, Świerzbiński, Makuszewski (80' Nowak), Bajko, Lauryn, Rybkiewicz (87' Juzwa), Ołowniuk (72' Stasiak), Niewulis, Rogodziński.

Żółte kartki: Kaźmierczak, Osowski (Pelikan) oraz Bajko, Niewulis (Wigry).

Sędzia: Jacek Kikolski (Mazowiecki ZPN).

Widzów: 800.

Komentarze (0)