Podbeskidzie Bielsko-Biała postraszyło szczecinian głównie na początku meczu, gdy po akcji Ireneusza Jelenia i Sebastiana Ziajki było o krok od wyjścia na prowadzenie. Wraz z upływem minut bielszczanie jednak gaśli, a ich rywalom wychodziło coraz więcej. Pogoń potrafiła przyspieszyć grę, zbudować składne akcje i co najważniejsze - uzyskać dwubramkową przewagę.
- Nie było jednak łatwo i przyjemnie, bo takich meczów na poziomie ekstraklasy po prostu nie ma. Podbeskidzie początkowo nam zagrażało, dopiero po jakimś czasie przejęliśmy inicjatywę i byliśmy zespołem lepszym, który zasłużenie dopisał sobie punkty - przypomniał Robert Kolendowicz.
- Na pewno nie podpiszę się pod opinią, że goście kopali się po czołach. W ich szeregach jest kilku ciekawych piłkarzy i sam Ireneusz Jeleń mógłby czegoś nauczyć nie tylko nas - zawodników. Trzeba ważyć słowa, bo Górale niejednemu w tej lidze zabiorą oczka. W poprzednich dwóch kolejkach pokazali dobrą piłkę i tylko pech przeszkodził im w zapunktowaniu - protestował przeciw zbyt surowym ocenom Kolendowicz.
Trener Podbeskidzia - Marcin Sasal nie zdołał zaskoczyć Portowców, choć przed kilkoma miesiącami pracował ze zdecydowaną większością z nich. Wypalił natomiast plan Pogoni. - Założenia wypełniliśmy w stu procentach. Zdarza się, że przedmeczowe analizy biorą w łeb na boisku, lecz w sobotę nic takiego się nie wydarzyło. Wygraliśmy 2:0, a mogliśmy pokusić się o jeszcze efektowniejszy wynik - przyznał pomocnik.
Trzy zwycięstwa i remis w czterech ostatnich kolejkach pozwoliły Pogoni wygodnie usadowić się w górnej części tabeli. Tylko KGHM Zagłębie ugrało w tym okresie równie okazałą liczbę punktów. Beniaminek wypracował już wyraźną przewagę nad strefą spadkową, więc być może zmieni cel na ten sezon?
- Stąpajmy twardo po ziemi. Pozycja wyjściowa jest dziś dobra, ale należy być konsekwentnym i trzymać się raz obranej drogi. Jako drużyna musimy z pełnym zaangażowaniem wykonywać swoją pracę i dopiero wtedy zobaczymy - co przyniesie koniec sezonu. Od dłuższego czasu jesteśmy na dobrych torach i nawet w przegranych spotkaniach staraliśmy się pokazać swój styl - zachowuje spokój "Kolenda".
Tematem poprzedniego tygodnia w środowisku związanym z Pogonią była decyzja prezydenta Szczecina Piotra Krzystka, który zapowiedział, że do 2020 roku nie rozpocznie się budowa nowego stadionu. - Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że decyzja jest niefortunna. Szczecin potrzebuje nowoczesnego obiektu i na taki zasługuje. Osobiście liczyłem, że zdążę jeszcze zagrać na nowym stadionie, jednak ta perspektywa się oddala. Przy Twardowskiego już dziś jest niezręcznie gościć przyjezdnych... Przede wszystkim chodzi jednak o kibiców, dla których oglądanie meczów w takich warunkach jest średnią przyjemnością.
- Nowy obiekt wiąże się z ambicjami klubu i pozwala budować silną drużynę na lata. Piłkarze doskonale o tym pamiętają, gdy siadają do rozmów kontraktowych. Potrafię wczuć się w teoretyczną sytuację, gdy piłkarz otrzymuje oferty z dwóch klubów o podobnej klasie, ale jeden ma nowoczesny stadion, a drugi - nie. Myślę, że wybierze tę pierwszą - argumentował Robert Kolendowicz.