Pierwsze marzenie już się spełniło - rozmowa z Pawłem Leśniakiem, pisarzem i piłkarzem Sandecji Nowy Sącz

Artur Długosz
Artur Długosz

Artur Długosz: Jesteś bardziej piłkarzem czy artystą? Rewelacyjnych statystyk w I lidze nie masz, ale za to napisałeś - jak się okazuje - poczytną książkę, a do tego jeszcze rysujesz.

Paweł Leśniak: Wydaje mi się, że po części i artystą, i piłkarzem. Ciężko powiedzieć teraz, że jestem tylko artystą czy zawodnikiem. Udało mi się wydać pierwszą książkę i co zabawne - wydaje mi się, że ludzie kojarzą mnie bardziej jako pisarza niż piłkarza.

A to dla ciebie dobrze? Jak ty się do tego odnosisz?

- Na pewno jest to miłe, że ktoś docenia moją pracę i mój wysiłek. Spotykam się często z tym, że ludzie zaczepiają mnie na ulicy i rozmawiają ze mną o książce. Są to same pozytywne uwagi. Wydaje mi się, że to jest dobra rzecz.

Skąd w ogóle u ciebie zamiłowanie do tych artystycznych kierunków?

- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie ponieważ miałem tak odkąd pamiętam. Od najmłodszych lat zawsze rysowanie i pisanie było częścią mojego życia. Dla mnie to nie jest nic nowego. Pomysł na "Równowagę" urodził się jakieś cztery lata temu. Podczas pisania przychodziły mi co chwilę jakieś nowe pomysły do głowy i stworzyłem po raz pierwszy coś większego - coś, co skończyło się książką. Całe szczęście, udało się ją wydać.

Miałeś od początku plan napisania książki czy to wszystko wyszło spontanicznie?

- Nie, nie. W ogóle nie myślałem o czymś takim, żeby wydawać - ani w trakcie pisania, ani po skończeniu książki. Chciałem zostawić ją dla siebie. Rozesłałem ją tylko po znajomych - tym, którzy byli zainteresowani, żeby ją przeczytać. Wszyscy namawiali mnie do tego, żebym spróbował pokazać ją komuś, kto się na tym zna. Po namowie najstarszej siostry postanowiłem spróbować.

Nie żałujesz?

- Nie, nie żałuję.

Z wydaniem książki pojawiły się jednak pewne problemy. Możesz powiedzieć o co dokładnie chodziło?

- Wydanie książki jest na pewno o wiele trudniejsze, niż samo jej napisanie. Znalezienie wydawcy dla kogoś, kto debiutuje, jest bardzo ciężkie. Sam o wydawcę starałem się prawie osiem miesięcy. Zajmuje to bardzo dużo czasu. Najpierw trzeba wysłać książkę, potem czekać aż ktoś się odezwie. Następnie oni mają jakieś swoje uwagi. Pierwsze z konkretną propozycją wyszło wydawnictwo Zysk i S-ka z Poznania. Pojechałem do nich na rozmowę. Przedstawiłem wtedy cały maszynopis. Po trzech miesiącach dostałem odpowiedź pozytywną. Prace nad książką trwały tak naprawdę mniej więcej 1,5 pół roku. To nie wyglądało jednak tak, że pracowaliśmy głównie nad tekstem, ale też czekałem na swoją kolej. To zajmowało najwięcej czasu.

Musiałeś jeszcze dokonać jakichś przeróbek książki, jak już zaniosłeś ją do wydawnictwa?

- Były delikatne zmiany, ale odbywało się to też na takiej zasadzie, aby szkolić mnie jako pisarza. Dostawałem delikatne uwagi co do tekstu, a nie fabuły. Doszlifowałem to poprawiając książkę. Za drugim razem gdy ją oddałem, powiedziano mi, że w takim stanie może iść do druku.

Okładka przyciąga uwagę. To twój pomysł?

- Po części mój i wydawnictwa. Tak jednak chciałem, aby była ona w takim klimacie.

Skąd w ogóle taki temat na książkę? To powieść fantasy z iście diabelskim przesłaniem.

- No tak. Powiem szczerze, że zawsze kiedy rysowałem czy pisałem, to dotyczyło to fantastyki. Zawsze uciekałem do fantasy. Nawet kiedy czytałem książki, to z tego gatunku. Lubiłem tę tematykę i stąd pewnie wybrałem tę dziedzinę.

Fabuła  "Równowagi" odnosi się jakoś do życia? To rzeczywistość czy totalna fikcja literacka?

- Nie, nie. Wszystko w niej zawarte to jest tylko wymysł mojej wyobraźni. Nie umieściłem tam żadnych moich znajomych, przyjaciół, ani siebie.

Co dalej z rysunkami. Książkę napisałeś, to teraz czas na jakiś album?

- Co z rysunkami? Myślę, że może jakby się udało, to w przyszłym roku postaram się zrobić jakąś wystawę. Myślałem, aby zrobić ją w Nowym Sączu. Ludzie będą mogli sobie przyjść, zobaczyć te obrazy na żywo i ocenić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×