Szymon Mierzyński: Spotkanie z Wisłą Płock ułożyło się dla was bardzo dobrze. Szybko prowadziliście 2:0, ale znów nie uniknęliście nerwowej końcówki...
Tomasz Magdziarz: Długo wyglądało to nieźle, bo w drugiej połowie prowadziliśmy nawet 3:1. Goście zdobyli jednak kontaktową bramkę i, podobnie jak w poprzednich meczach, było gorąco. Najważniejsze jednak, że trzy punkty zostały w Poznaniu.
Dużo goli strzelacie, ale też dużo tracicie. Z czego to wynika?
- W ofensywie jesteśmy skuteczni i myślę, że pod tym względem nie można mieć zastrzeżeń. A co do gry obronnej, warto powiedzieć, że kilka goli, które straciliśmy, było wręcz kuriozalnych i to nie tylko w meczu z Wisłą Płock. W naszej obronie z różnych powodów jest ciągła rotacja. Trener wystawia czasem mniej ogranych zawodników, więc trudno oczekiwać, że wszystko od razu będzie funkcjonować bez zarzutu.
W środę po raz pierwszy w tym sezonie mecz Warty był transmitowany na żywo w telewizji. Chyba jesteście dość atrakcyjną drużyną dla mediów, bo w spotkaniach z waszym udziałem pada mnóstwo bramek.
- Ja nie patrzę na to w ten sposób. Nie ma znaczenia, ile goli pada w meczu, ważne żeby po prostu zdobyć trzy punkty. Czy będzie do 1:0 czy 3:2, nie ma różnicy. Każdy chciałby wygrywać różnicą kilku bramek, ale to nie takie łatwe. Zresztą defensywna taktyka nie jest dla Warty dobra. Gdy gramy odważnie i do przodu, zawsze wygląda to dobrze, natomiast gdy cofamy się do obrony, wówczas mamy mnóstwo kłopotów. Zdecydowanie lepiej czujemy się w ofensywie. Dlatego nieważne ile bramek stracimy, strzelmy tylko o jedną więcej od rywala i będzie dobrze.
Już niedługo w Pucharze Polski czeka was starcie z Ruchem Chorzów, a więc rywalem z wyższej półki niż I-ligowcy...
- Los przydzielił nam drużynę z ekstraklasy, ale cieszymy się z tego. Na pewno nie zabraknie nam motywacji i fajnie, że będziemy mieli okazję zagrać z takim przeciwnikiem u siebie.
Czy 11 punktów na koncie Warty po ośmiu kolejkach jest zadowalającym dorobkiem?
- Myślę, że nie. Brakuje nam jeszcze czterech oczek straconych w spotkaniach z Turem Turek i GKS Katowice. W tym pierwszym meczu straciliśmy zwycięstwo w doliczonym czasie gry, natomiast GKS strzelił nam gola również w końcówce po rykoszecie. Żałujemy tych punktów, bo dzięki nim mogliśmy być wyżej w tabeli.
Nie jest chyba jednak tak źle. Rok temu, gdy byliście beniaminkiem, po ośmiu kolejkach nie mieliście jeszcze zwycięstwa na koncie...
- Wartę sprzed roku trudno porównywać do obecnej. Zespół jest teraz zdecydowanie lepiej zgrany, ponadto mamy w składzie więcej wartościowych zawodników. Panuje bardzo dobra atmosfera, tworzymy kolektyw i to przynosi efekty.
"Ogródek" to dla was prawdziwa twierdza. Zwycięstwo z Wisłą Płock było szóstym kolejnym triumfem Warty na tym obiekcie.
- Wyniki najlepiej odzwierciedlają, jak się czujemy na tym boisku. Znamy je bardzo dobrze i na nim na co dzień trenujemy. A gry przychodzi nam grać na stadionie przy ul. Bułgarskiej, to mimo że mecz odbywa się w Poznaniu, tak naprawdę czujemy się jak na wyjeździe.
Na boiskach rywali jest jednak zdecydowanie gorzej. Do tej pory zdobyliście na nich tylko jeden punkt, a już w sobotę czeka was pojedynek z Odrą Opole.
- Musimy pokusić się o pierwsze zwycięstwo na stadionie rywala i wtedy będzie nam łatwiej zdobywać kolejne punkty także na wyjazdach. Do Opola na pewno nie pojedziemy z nastawieniem na remis, gdyż taki wynik nas nie satysfakcjonuje. Zresztą mamy coś do udowodnienia Odrze, bo w ubiegłym sezonie przegraliśmy na jej obiekcie bardzo pechowo. Mieliśmy wówczas mnóstwo sytuacji, a gospodarze zdobyli zwycięską bramkę w samej końcówce po stałym fragmencie gry.