W zimie odejdę z Legii - rozmowa z Marcinem Smolińskim, piłkarzem Legii Warszawa

W swoim pierwszym sezonie w Legii, Marcin Smoliński wdarł się przebojem do stołecznej drużyny, strzelając piękną bramkę w rozgrywkach Pucharu UEFA. Następnie został wybrany odkryciem roku naszej ligi. Jednak później nie wszystko potoczyło się tak jak powinno i dziś trener Legii Jan Urban, podobnie jak jego poprzednik nie stawia na jedynego, obok Piotra Rockiego, warszawiaka w zespole, który w grę z "eLką" na piersi zawsze wkłada mnóstwo pasji i serca.

Piotr Zarzycki: Wszystko wskazuje na to, że trener Jan Urban nie będzie na ciebie stawiał w meczach ligowych. Nie zostałeś zgłoszony do tych rozgrywek. Jaki obecnie jest twój status w drużynie?

Marcin Smoliński: Obecnie wiem, że w Legii już jestem skreślony. Chciałem odejść do ŁKS-u, ale niestety to nie wyszło. Nie ze względów sportowych. Była to inna sytuacja, i to nie ze strony ŁKS, a Legii. Kluby się nie porozumiały. Ja osobiście wiedziałem, że nie będę grał, ale jeżeli dalej będzie taka sytuacja, to w grudniu być może uda się rozwiązać kontrakt, lub mnie sprzedać. Ale na pewno będę chciał odejść.

Powiedziałeś, że twój transfer nie wyszedł, ponieważ kluby się nie dogadały. Myślisz, że ktoś celowo zatrzymał cię w Legii?

- Nie, nie celowo, ale myślę, że jeżeli komuś zależałoby abym się dalej rozwijał, to by mnie puszczono na takich warunkach, na jakich życzył sobie ŁKS, a nie Legia.

Nie uważasz, bo można odnieść takie wrażenie, że poza pierwszym sezonem, w Legii tak naprawdę nigdy nie dostałeś większej szansy?

- Chodzi o to, że nie dostałem szansy na środku pomocy. Kiedy Jacka Zielińskiego zastąpił Dariusz Wdowczyk, od razu przekwalifikował mnie na lewego pomocnika, a ja przez cały ten czas mówiłem, że nie czuję się sprinterem jak na przykład Sebastian Szałachowski, żebym przez całe spotkanie biegał po skrzydle. Także cały czas "ciągnęło" mnie do środka. Tam czuję się najlepiej. Wiem, że kiedy gram na lewej stronie idzie mi to słabo. Później pojawiają się komentarze, że gram słabo i jestem bez formy, ale tak jak mówiłem - to nie jest moja pozycja, i ciągle to powtarzam.

Po pierwszym swoim sezonie w Legii zostałeś uznany za odkrycie Ekstraklasy. Myślisz, że może wtedy popełniłeś jakieś błędy i źle pokierowałeś swoją karierą?

- Nie chodzi o błędy. Zawsze musiałem tłumaczyć się, że zostałem odkryciem. Ale tak jak mówiłem - pierwsza sprawa to pozycja. Druga to kontuzje. Miałem trzy razy tą samą kontuzję. Trzy razy prawie po trzy miesiące przerwy w grze. Ciężko było dojść do siebie po tych urazach. Nie wiem czy popełniłem jakieś błędy. Wiadomo, że święty nie jestem. Ale proszę mi powiedzieć kto jest święty?

Czyli uważasz, że nie było żadnych względów pozasportowych, które mogły ci w jakiś sposób zaszkodzić?

- Myślę, że nie. Wiadomo, że jeżeli mam ochotę gdzieś wyjść po meczu, to przecież mogę iść. Chociaż ostatnio na takie wyjścia się nie udaję. Rzadko można mnie spotkać w jakimś lokalu, a więc myślę, że to nie jest przyczyną mojej sytuacji. W moim pierwszym sezonie chodziłem częściej na dyskoteki niż obecnie, a więc to na pewno nie zaważyło.

Zagrałeś końcówki dwóch spotkań w Pucharze Ekstraklasy. Szczególnie ten pierwszy mecz z Polonią był dobry w twoim wykonaniu. Wszedłeś z ławki, strzeliłeś bramkę i byłeś najlepszym zawodnikiem Legii.

- Bardzo cieszę się ze strzelenia bramki Polonii. Wiadomo jak ich kibice naubliżali Piotrkowi Rockiemu. Chciałem im trochę zamknąć usta. Powinni zająć się dopingowaniem swojego zespołu, a nie wyzywaniem zawodnika. Szczególnie "Rocky'ego", który kiedyś tam grał, ale nie tak długo, aby mogli mieć mu za złe to, że teraz gra w Legii. Tym bardziej, że oprócz niego wyzywali również jego rodzinę. Umówiliśmy się z Piotrkiem, że trzeba ich trochę przyciszyć.

Na co stać Legię w tym sezonie? Zdobędziecie upragnione mistrzostwo?

- Wiadomo, że wiele osób czeka na potknięcia Legii, myślę, że nawet bardziej niż Wisły. Po każdym słabszym meczu gazety z nami, że tak powiem "jadą". A sytuacja wygląda tak, że zagraliśmy dobry mecz z Górnikiem, potrafiliśmy zremisować z Polonią na jej stadionie, która grała w swoim niemal najmocniejszym składzie, teraz pokonaliśmy bez problemów ŁKS. Myślę więc, że jesteśmy na dobrej drodze... i wreszcie trzeba zdobyć to mistrzostwo.

Podsumowując, jeżeli chodzi o ciebie, jak długo zostaniesz w Legii? Myślisz, że będziesz miał udział w ewentualnym zdobyciu mistrzostwa?

- Raczej nie. Ja zostaję tylko do grudnia.

Komentarze (0)