Odra rzutami rożnymi stoi

Eksperci często podkreślają jak ważne w dzisiejszym futbolu są stałe fragmenty gry. Tą piłkarską prawdę najlepiej widać na przykładzie Odry Opole, której piłkarze spośród dziewięciu strzelonych w tym sezonie bramek pięć zdobyli po rzutach rożnych. - Wychodzimy z założenia, że jak się długo nad czymś pracuje to później przynosi to efekty, które w naszym przypadku są wręcz nadzwyczajne - komentuje w rozmowie ze Sportowymi Faktami trener niebiesko-czerwonych Andrzej Prawda.

Mateusz Dębowicz
Mateusz Dębowicz

Dotychczas opolanie bramki po dośrodkowaniach z narożnika boiska strzelali w meczach z GKS-em Katowice, Zniczem Pruszków, Wisłą Płock (dwie) i w ostatnią sobotę z Wartą Poznań. Za eksperta w tej dziedzinie może się uważać Tomasz Copik, który bramkarzy rywali pokonywał aż trzykrotnie. W sobotę gola na wagę remisu zdobył Paweł Odrzywolski, a w Płocku do podziału punktu przyczynił się w podobny sposób Marcin Józefowicz. Sami zawodnicy nie ukrywają, że rzuty rożne stanowią sporą część ich treningów. - Trener sam mówi, że chyba wydrapał już na nich tablice - mówi z uśmiechem Paweł Odrzywolski i dodaje: - Trenujemy dużo tych stałych fragmentów gry. Czasami na zajęciach nam to nie wychodzi, ale ciągle nad tym pracujemy. Widać, że przynosi to efekty.

- Zawodnicy się już nawet ze mnie śmieją czy nie chciałbym tego opatentować - uśmiecha się trener Prawda, który jednocześnie dodaje: - Trochę jest w tym szczęścia. Cała liga wie, że my to gramy i dziwię się, że tylko Podbeskidzie rozgrywa rzuty rożne w ten sam sposób. Opiekun niebiesko-czerwonych zdradza również portalowi SprotoweFakty.pl podstawowe założenia taktyczne dotyczące rozgrywania rzutów rożnych i ustawienia zespołów. - Są one bardzo groźne dla rywala, bo na dobrą sprawę piłka jest skierowana w światło bramki, w którym jest pięciu moich zawodników, w tym jeden wybiegający, który stanowi taką jakby tarczę, w którą wrzucający ma trafić, a on może z tą piłką zrobić wszystko. Jest to groźne i cieszę się, że przynosi skutek.

Skuteczność opolskiego zespołu przy wrzutkach z rzutów rożnych nie może przesłonić faktu, że Odra ma problem ze strzelaniem bramek po akcjach środkiem, czy to po piłkach prostopadłych czy po strzałach z dystansu. - Nie strzelamy goli z takich sytuacji, bo nie mamy rasowych napastników. Liczyliśmy na Pontusa, a okazał się niewypałem. Charles to jeszcze nie ten rozmiar kapelusza, a Józefowicz nie jest już typowym egezkutorem. Trzeba się ciągle rozglądać za kimś, kto taką rolę wypełni - tłumaczy z lekkim żalem Andrzej Prawda. Opiekun opolan stwierdza też, że w sobotę przykładów na to jak powinni grać napastnicy nie trzeba było szukać na innych stadionach. - Aż przyjemnie było dzisiaj patrzeć na Wartę, gdzie grało dwóch napastników, którzy chociaż niżsi od naszych obrońców to przyjmowali tą piłeczkę, odjeżdżali w lewo czy prawo, albo ją odgrywali. Nasi defensorzy praktycznie przegrywali każdy pojedynek jeden na jeden - mówi szkoleniowiec.

Jeżeli Odrze Opole uda się utrzymać dotychczasową skuteczność przy stałych fragmentach, a do tego w końcu zespół zacznie strzelać również więcej bramek po akcjach, wtedy dorobek niebiesko-czerwonych będzie o wiele większy. Póki co zdobyli oni zaledwie dziewięć bramek, tracąc dwanaście i zgarniając dziesięć punktów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×