W środę Katalończycy nieoczekiwanie przegrali z AC Milan 0:2 i w rewanżu czeka ich arcytrudne zadanie. - Trzeba uczciwie przyznać, że wynik jest zły, ale jest jaki jest. Uważam, że nasza porażka jest trochę zbyt wysoka. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy spotkanie, nie mieliśmy dogodnych sytuacji strzeleckich, ale nasi rywale także ich nie mieli - tłumaczy Jordi Roura.
- Milan tak naprawdę przeprowadził dwie kontry i strzelił dwa gole, a poza tym bardzo twardo bronił i utrudniał nam przedostanie się pod swoją bramkę. Ponadto kłopoty sprawiała nam murawa, która przypominała kartoflisko. Stan nawierzchni nie był odpowiedni do rangi meczu - dodaje Roura, na co dzień asystent Tito Vilanovy.
W rewanżu, który zaplanowano na 12 marca, FC Barcelona nie będzie mogła pozwolić sobie na stratę bramkę. Jeśli Victor Valdes choć raz skapituluje, jego koledzy będą musieli strzelić aż 4 gole! - Powrót nie będzie skomplikowany. Zagramy na naszym boisku i na naszym stadionie, więc jesteśmy przekonani, że awansujemy. Mam absolutną pewność, że nas na to stać - obiecuje szkoleniowiec.
Roura nawiązał również do sytuacji z 57. minuty, gdy Kevin-Prince Boateng otworzył wynik meczu po akcji, w której Cristian Zapata najprawdopodobniej dotknął piłki ręką. - Pierwszy gol nas skrzywdził - ocenia trener. - Arbitrzy czasami popełniają błędy i nie należy brać tego za wymówkę - komentuje z kolei Gerard Pique.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)