Krystian Nowak: Musimy się w końcu przełamać

Kolejnej porażki doznali gracze Widzewa Łódź, którzy w minioną sobotę musieli uznać wyższość Ruchu Chorzów. Klęska na Górnym Śląsku oznacza, że łodzianie wciąż czekają na pierwsze punkty w 2013 roku.

Bartosz Tarnowski
Bartosz Tarnowski

- Na pewno szkoda przegranego meczu, już drugiego z kolei. Szkoda niewykorzystanych sytuacji, bo myślę, że gdybyśmy je wykorzystali, to wynik mógłby być korzystniejszy dla nas, a nawet moglibyśmy wygrać to spotkanie - rozpoczął swoją wypowiedź Krystian Nowak, zawodnik Widzewa Łódź. - Każdy się starał, aby dojść do sytuacji bramkowej, wykorzystać ją i doprowadzić do remisu. Po straconej bramce było ciężko. Trudno powiedzieć, co było powodem porażki. Stracona bramka trochę nam pokrzyżowała plany, podobnie jak czerwona kartka - dodał.

Sobotnia konfrontacja z Ruchem Chorzów pokazała, że czerwono-biało-czerwoni wciąż mają wielki problem ze skutecznością. Mimo, iż w sparingach potrafią strzelać sporo bramek, to w lidze zdobycie bramki nie jest dla nich łatwym zadaniem, choć mają ku temu doskonałe sytuacje. - Skuteczność coś nam szwankuje i nie możemy strzelić tej bramki, choć mamy dobre, a wręcz bardzo dobre sytuacje. Mam nadzieję, że w kolejnym meczu to się zmieni i nastrzelamy w końcu tych bramek, aby się przełamać i móc w końcu wygrać mecz - przyznał młodzieżowy reprezentant Polski.
Krystian Nowak nie krył rozczarowania z kolejnej porażki swojego zespołu (fot. RTS Widzew Łódź - widzew.pl) Krystian Nowak nie krył rozczarowania z kolejnej porażki swojego zespołu (fot. RTS Widzew Łódź - widzew.pl)
Wydawało się, że po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym, 19-letni Nowak na stałe wywalczy sobie miejsce w wyjściowym składzie czterokrotnych mistrzów Polski. Jednak po meczu ze Śląskiem Wrocław w wyjściowej "jedenastce" zastąpił go Princewill Okachi i na murawie zameldował się dopiero podczas drugiej odsłony spotkania. Co trener powiedział młodemu zawodnikowi przed wejściem na plac gry? - Wchodząc, trener powiedział mi, żebyśmy uporządkowali ustawienie i postarali się strzelić bramki. Przegrywając 0:2 można doprowadzić do korzystnego wyniku, jakim byłby remis, a nawet wygrać to spotkanie. Nie takie mecze się zdarzały - powiedział młody gracz Widzewa.
Początkowo wychowanek Mazura Ełk grał na swojej nominalnej pozycji, środkowego pomocnika, lecz później został przesunięty na środek obrony, gdzie wraz z Thomasem Phibelem tworzył duet stoperów. - Zszedł Hachem Abbes, którego zastąpił Bartek Kasprzak, a ja zostałem przesunięty do obrony. Szanuję decyzję trenera i postarałem się zagrać jak najlepiej - przyznał Krystian. - Wiadomo, że nie jest to moja nominalna pozycja, bardzo rzadko gram na stoperze. Tylko w wyjątkowych sytuacjach. Także nie była to moja mocna pozycja. Ale ciężko mi oceniać mój występ. Zobaczymy na analizie, co powie trener - dodał po chwili. Początek rundy wiosennej nie wygląda na pewno tak, jakby życzyli sobie tego gracze Widzewa Łódź. Po dwóch kolejkach mają oni na koncie zero punktów i inne zespoły zdołały przeskoczyć nad nimi w tabeli. - Nikt na pewno nie chciał, aby tak wyglądał początek tej rundy. Wszyscy chcieli, aby powtórzyło się to, co w poprzedniej rundzie, kiedy po czterech kolejkach mieliśmy komplet punktów. Niestety, teraz musimy wyciągnąć wnioski z tych meczów i grać lepiej, a przede wszystkim strzelać bramki w kolejnych meczach - stwierdził niespełna 19-letni zawodnik.

W następnej kolejce Widzew Łódź zmierzy się na wyjeździe z GKS Bełchatów, z którym muszą wygrać, jeżeli nie chcą, aby ich sytuacja w tabeli się pogorszyła. - GKS Bełchatów to bardzo dobry zespół, co pokazał w dwóch pierwszych wiosennych kolejkach, gdzie zremisowali z Wisłą Kraków i Legią Warszawa. Bełchatów nie jest drużyną do bicia. Ale my będziemy się starać, aby wygrać to spotkanie - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×