Manchester United uległ Realowi Madryt 1:2 i pożegnał się z Ligą Mistrzów już w 1/8 finału. Końcowy wynik na Old Trafford mógłby być zupełnie inny, gdyby w 59. minucie arbiter nie pokazał wątpliwej czerwonej kartki Naniego za faul na Alvaro Arbeloi.
- Cała szatnia jest zrozpaczona i nasz menedżer również jest zrozpaczony, dlatego na konferencji pojawiłem się ja. Jesteśmy niesamowicie zawiedzeni, wszyscy siedzą i zastanawiają się, co i dlaczego się wydarzyło - przyznał Mike Phelan. - Nie sądzę, by Ferguson był w stanie rozmawiać o decyzji tureckiego sędziego. Myślę, że całą sytuację najlepiej obrazuje fakt, że to ja siedzę przed wami, a nie menedżer tego fantastycznego klubu - powiedział dziennikarzom asystent Alexa Fergusona. - Wszyscy byliśmy świadkami tego, jak niesamowicie ostro potraktował nas Cakir, jego decyzja była bardzo surowa i niewiarygodna - dodał.
Dopóki na boisku przebywało 11 podopiecznych "Fergiego", Czerwone Diabły radziły sobie z Królewskimi bardzo dobrze. - Czuliśmy, że obraliśmy właściwą taktykę na to spotkania. Wynik 0:0 był nam na rękę i nie mieliśmy nic przeciwko, by się utrzymał. Po przerwie dodatkowo strzeliliśmy bramkę i to postawiło nas w świetnym położeniu. Kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń, stworzyliśmy kilka sytuacji, ale czerwona kartka wszystko odmieniła. Decyzja arbitra była zdumiewająca - relacjonował Phelan.
Krótko po tym, jak Nani przedwcześnie udał się do szatni, Luka Modrić i Cristiano Ronaldo strzelili gole decydujące o awansie Realu. - Mimo że nas skrzywdzono, musieliśmy grać dalej. Walka z madrytczykami w jedenastu jest bardzo trudna, a biorąc pod uwagę rangę tego meczu i fakt, że oglądał je cały świat, jesteśmy bardzo rozczarowani, że kończyliśmy spotkanie w dziesiątkę - podsumował asystent Fergusona.