-Na pewno jestem zadowolony, że udało m się zagrać. Trener dał mi dwadzieścia minut gry. Liczę na kolejne szansę. Będę starał się udowodnić to na treningu. Po cichu liczyłem na prezent urodzinowy - w poniedziałek kończę 21 lat - i chciałem strzelić bramkę. Nie udało się. Ale ogólnie jestem zadowolony - przyznał po sobotnim spotkaniu Michał Jonczyk, zawodnik Widzewa Łódź.
Młody zawodnik zagrał w sobotniej konfrontacji jako napastnik, choć przychodząc do Łodzi zapewniał, że nigdy nie występował na tej pozycji. - No tak. Trener szuka mojej pozycji w ataku. Myślę, że jest to taki bonus dla mnie, że mogę sobie poradzić w ataku i na bokach pomocy. Myślę, że powinienem sobie poradzić na tej pozycji i nie mam żadnych przeciwwskazań - stwierdził.
Co zawodnik może powiedzieć o przebiegu sobotniego spotkania, podczas którego łodzianie zdobyli pierwsze punkty w rundzie wiosennej? - Wiadomo, że nasze założenie przed meczem były takie, aby zdobyć tutaj trzy punkty. Ale skoro nie udało się wygrać, to wypada cieszyć się z tego remisu. Przed nami kolejny mecz z Zagłębiem Lubin, w końcu zagramy przed własną publicznością. Liczymy na gorący doping naszych kibiców. W poniedziałek zabieramy się do ciężkiej pracy, aby tym razem sięgnąć po trzy punkty - powiedział.
Ostatnie wyniki widzewiaków nie napawają optymizmem ich sympatyków. Jednak jak przekonuje jeden z zimowych nabytków klubu, nie ma powodów do zmartwień i wkrótce ich kibice będą mieli wiele powodów do radości. - W żaden sposób nie możemy się tym zamartwiać. Uważam, że okres przygotowawczy dobrze przepracowaliśmy. Wyniki w Copa Del Sol pokazały, że potrafimy grać w piłkę. Myślę, że kwestią czasu jest to, kiedy zaczniemy wygrywać mecze - rozpoczął swoją wypowiedź. - Chciałbym zapewnić kibiców, że w tym sezonie damy im jeszcze nie jeden powód do radości. W najbliższym czasie na pewno. Mam nadzieję, że będzie to w nadchodzącą sobotę - zakończył.
Jakby to było kwestią czasu to ludzie oglądaliby zegarki a nie spacery nieudaczników bez kondycji i talentu.