Tomasz Hajto przyznał się do błędu

Trener Jagiellonii Białystok przyznaje się do błędu popełnionego w meczu Pucharu Polski przeciwko Wiśle Kraków. Na czym ten błąd polegał?

Damian Gapiński
Damian Gapiński

- Cały czas uczę się trenerki i muszę przyznać, że tak, popełniłem błąd. Nie miałem "planu B". Nie przewidziałem, że któryś z zawodników, na których chciałem oprzeć grę, wyleci mi z powodu kontuzji. Moi współpracownicy też na to nie wpadli. Chodzi tu głównie o Nikę Dzalamidze. Nie przypuszczałem też, że tak długo będzie trwać aklimatyzacja Koreańczyka Kima. Chłopak zmienił kontynent, uczy się nowej kultury i rzeczywistości. W okresie przygotowawczym szykowałem się na grę z jednym defensywnym pomocnikiem. Chciałem grać ofensywnie, z dużą liczbą podań, wymianą pozycji. Na lewym skrzydle miał grać Dzalamidze, jako ofensywny pomocnik Kim, a na prawej stronie Dani Quintana. Z tych trzech zawodników mam w zasadzie tylko ostatniego. Tak, to był mój ewidentny błąd. Nie przewidziałem, że będę musiał zmienić ustawienie i poszukać innych rozwiązań - powiedział dla Przeglądu Sportowego Tomasz Hajto.

Mimo porażki w w dwumeczu z Wisłą Kraków 2:6, trener Jagiellonii pozytywnie ocenił występ swojego zespołu w Pucharze Polski. - Po pierwsze, trzeba się cieszyć, że w ogóle wystąpiliśmy w ćwierćfinale Pucharu Polski. Taki Lech Poznań, Polonia Warszawa czy Lechia Gdańsk odpadły dużo, dużo wcześniej. Patrząc na takie zespoły, naszego startu nie można do końca traktować jak jakieś totalnej kompromitacji - dodał Hajto.

Cały wywiad w Przeglądzie Sportowym.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×