Proste zagrania, ambitna gra i trochę szczęścia. To wystarczyło w piątkowy wieczór Podbeskidziu do wywiezienia z Chorzowa kompletu punktów i zachowania wiary w utrzymanie T-Mobile Ekstraklasy w Bielsku-Białej.
Górale nie grali przy Cichej wielkiego meczu, ale proste środki i dyscyplina taktyczna wystarczyły do odniesienia zwycięstwa. - Graliśmy na wyjeździe i wiadomo, że gry nie będziemy prowadzić. Skupiliśmy się na kontrach, które mieliśmy zakończyć strzałem lub chociażby wrzutką. Pokazaliśmy, że potrafimy grać konsekwentnie i zdobywać gole - ocenił kapitan Górali Marek Sokołowski, autor bramki na 1:0.
Oprócz dobrze dysponowanych ofensywnych piłkarzy Podbeskidzie w bramce miało Richarda Zajaca, który przede wszystkim przed przerwą kilka razy zatrzymał groźne strzały piłkarzy gospodarzy. - Rzeczywiście, bronił znakomicie. Szkoda jednak, że my pozwalaliśmy Ruchowi na stwarzanie sobie takich okazji - bił się w piersi Sokołowski. - Wygraliśmy na ciężkim terenie. Strzeliliśmy trzy bramki, a to jest najważniejsze w piłce - podsumował, jak zawsze waleczny, Dariusz Łatka.
Po spotkaniu bielszczanie zaskoczeni byli faktem, że to gospodarze mieli spętane nogi. - To oni powinni mieć większy luz psychiczny, a było zupełnie inaczej - zdziwiony stwierdził Bartłomiej Konieczny.
- Staramy się zrobić niespodziankę dla siebie i dla kibiców. Będziemy walczyli do końca - zapewnił zawodnik zapytany o szanse Górali na utrzymanie ligi. - Zobaczymy co będzie w czerwcu - zakończył Marek Sokołowski, żałujący zawalonej rundy jesiennej.
Podbeskidzie walczy, ale czy wierzy w utrzymanie?
Zaskoczeni mogą być ci, którzy wieszczyli, że Podbeskidzie nie ma żadnych szans na utrzymanie się w ekstraklasie. Bielszczanie po wygranej przy Cichej wciąż są w grze o ligowy byt.
Źródło artykułu: