Jan Urban: Tak jak zakładaliśmy przed meczem, było to trudne spotkanie. Arka dobrze zaczęła sezon. To nie był przypadek, że mieli na swoim koncie 7 punktów, po czym pokonali Lecha. Szkoda, że w pierwszej połowie nie padła żadna bramka. Była sytuacja Szałachowskiego, Iwańskiego i przewrotka Radovicia. Drużyna wierzyła w to, że wcześniej czy później musi paść bramka i to dało efekty. Pierwszy gol Chinyamy z główki to pozytywne zaskoczenie, bo nie jest to jego najmocniejsza strona. Jednak wynik 1:0 nie jest pewny i szkoda, że po tej bramce "Rado" nie wykorzystał sytuacji sam na sam. To uspokoiłoby naszą grę. Szkoda, że znów cieszymy się ze zwycięstwa bez kibiców. Jest to mały niedosyt. W takiej atmosferze nie gra się tak, jakby się tego chciało. Nie ma takiej mobilizacji do pracy. Przykre, że po strzeleniu bramki kibice są przeciwko drużynie. W wielu klubach kibice są przeciwko kierownictwu, ale nie są przeciwko drużynie - u nas tak nie jest.
Czesław Michniewicz: Włożyliśmy w to spotkanie tyle sił, na ile było nas stać. Niestety nie wystarczyło to nawet na remis. Legia wygrała zasłużenie, bo my nie potrafiliśmy stworzyć klarownych sytuacji. A chcąc wygrywać trzeba strzelać bramki. Trzeba pogratulować Legii zasłużonego zwycięstwa. My staraliśmy się zagrywać prostopadłe piłki na Wachowicza i Zakrzewskiego. Po stracie pierwszej bramki zmieniliśmy ustawienie, a drugi gol był pokłosiem strat w środku pola. Rola trenera polega na tym, żeby wygrywać i przegrywać w swoim stylu. My obecnie nad nim pracujemy. Taka porażka uczy i musimy z niej wyciągnąć konsekwencje. Nasze wysokie miejsce w tabeli wynika z tego, że umiemy zdobywać punkty. Cieszę się, że zadebiutował w lidze Marcin Budziński. Uważam, ze czeka go duża przyszłość, jednak wszystko zależy od niego. Myślę, że Bartek Karwan wiele się nie zmienił. Jest to bardzo miły chłopak, ale jego mankamentem są problemy zdrowotne. Współpraca z nim to duża przyjemność. Jest on bardzo ważną postacią dla naszego klubu.