Śląsk w Krakowie bronił zwycięstwa 2:1 z pierwszego meczu, ale to on jako pierwszy wyszedł na prowadzenie. Później prowadził też 2:1 i w końcu 3:2.
- Myślę, że zasłużenie awansowaliśmy do finału. Ważne było, że jako pierwsi strzeliliśmy bramkę i Wisła musiała się odkryć, dzięki czemu mieliśmy szanse do kontrataku - przyznał trener Levy.
Zapytany o to, czy w którymś momencie spotkania bał się o pomyślność wyniku, opiekun Śląska odparł: - Po tym jak zdobyliśmy drugą bramkę, byłem trochę spokojniejszy, ale po podwójnie zmianie Kosowski plus Iliev mieliśmy trochę
problemów. Myślę jednak, że kontrolowaliśmy spotkanie.