W 5. kolejce obecnego sezonu Maciej Rybus dwukrotnie pokonał w wyjazdowym meczu bramkarza Dinama Moskwa, a Terek odniósł nieoczekiwane zwycięstwo. Zaledwie kilkanaście dni później były zawodnik Legii Warszawa doznał ciężkiej kontuzji i na boisko powrócił dopiero w grudniu.
Początek rundy wiosennej nie był ani dla Rybusa, ani dla Marcina Komorowskiego zbyt udany - Terek w ośmiu kolejkach wygrał tylko raz i przestał liczyć się w walce o podium, a nadto odpadł z Pucharu Rosji.
Przełamanie kadrowicza Waldemara Fornalika przyszło dopiero w sobotę. Rybus dwukrotnie pokonał Siergieja Narubina i pozwolił ekipie z Czeczenii zrównać się punktami ze Spartakiem Moskwa oraz Rubinem Kazań.
W 32. minucie piłka po strzale 23-latka z rzutu wolnego odbiła się od jednego ze stojących w murze zawodników i zmyliła bramkarza. Po nieco ponad godzinie gry Rybus otrzymał dobre podanie od Olega Ivanova, dobrze przyjął futbolówkę i ładnym uderzeniem w górny róg bramki podwyższył prowadzenie.
Rybus wystąpił w pełnym wymiarze czasowym, Maciej Makuszewski, który przed tygodniem dostał od Stanisława Czerczesowa pierwszą szansę gry od listopada zeszłego roku, pojawił się na murawie w 36. minucie, a Komorowski cały mecz obejrzał z ławki rezerwowych.
Terek Grozny - Amkar Perm 2:1 (1:0)
1:0 - Rybus 32'
2:0 - Rybus 64'
2:1 - Burmistrov 85'
Co do Grosickiego to swoje szansę dostawał i raczej jest jeźdźcem bez głowy.